Rocznica antysemickiej nagonki w Marcu’68

49 rocznica Marca 68

8 marca to dla Fundacji Shalom i Teatr Żydowskiego dzień wyjątkowy i szczególny. Rokrocznie, od roku 1998, czyli wmurowania tablicy w ścianę Dworca Gdańskiego,  obydwie instytucje organizują uroczystość, która ma  upamiętniać wydarzenia marca ‘68. To właśnie tu Żydzi razem z Polakami oddają hołd tym, którzy po marcu ‘68 wyjechali z dokumentem podróży w jedną stronę pod symboliczną tablicą na warszawskim dworcu,  na której wyryto słowa Henryka Grynberga: „tu więcej zostawili po sobie niż mieli”.

         49 lat temu z Dworca Gdańskiego w Warszawie oraz innych dworców kolejowych w całej Polsce wyjechały pociągi, do których wsiedli posiadacze „dokumentów podróży”, biletów w jedną stronę, niedających prawa do powrotu do kraju. Kilkanaście tysięcy Żydów wyjechało w wyniku antysemickiej nagonki władz. Do dziś większość z nich nie odzyskała polskiego obywatelstwa.

         W tegorocznych uroczystościach na Dworcu Gdańskim udział wzięli między innymi Anna Azari – Amabasador Izraela w Polsce, wiceprezydent m. st. Warszawy Włodzimierz Paszyński, ksiądz Wojciech Lemański, rzecznik prasowy Ambasady Izraela  Michał Sobelman, Gołda Tencer – założycielka Fundacji Shalom i Dyrektor Teatru Żydowskiego oraz przedstawiciele pokolenia Marca '68, ich rodziny i wszyscy pamiętający.

– Nasi rodzice, po przeżyciach wojennych, kilkanaście lat później, doświadczyli drugiego exodusu – mówiła Gołda Tencer, dyrektor Teatru Żydowskiego i Fundacji Shalom, która zorganizowała dziś uroczystość upamiętniającą wydarzenia Marca’68 na Dworcu Gdańskim. – Antysemicka nagonka doprowadziła do wyrzucania ludzi z pracy, od robotnika po generała, młodych ludzi ze studiów. Uważano, że dla nas nie ma już miejsca. Dla mnie ten dworzec był symbolem wszystkich dworców, skąd wyjeżdżali Żydzi. Wyrzucono nas, ale przyjaźni naszej nikt nie mógł zerwać. Ona przetrwała, nasze dzieci się przyjaźnią i cieszę się, że spotykamy się w grupie tych, którzy pamiętają.

– Niespełna 50 lat temu na tym dworcu żegnaliśmy naszych przyjaciół – przypomniał Włodzimierz Paszyński, zastępca prezydenta Warszawy. – To były czasy pogardy, którym towarzyszyła mowa nienawiści. Dzisiaj, w marcu 2017, należy o tym pamiętać podwójnie. Ta pamięć to nasze przyszłe życie. I dlatego spotkaliśmy się tu dzisiaj, spotkamy się za rok, i za dwa lata.

– Jest to miejsce szczególne, również dla mnie – zaznaczył Michał Sobelman, rzecznik prasowy Ambasady Izraela. – Ja wyjechałem w 1969, wsiadając w Katowicach do pociągu, który stąd wyruszył. To miejsce jest symbolem końca tysiącletniej historii Żydów polskich. W ciągu tego tysiąclecia były różne okresy – okresy wzlotów, upadków, progresu, problemów, był Holokaust, ale nigdy wcześniej nie było rządu w historii Polski, który na swoim sztandarze wypisał hasła antysemickie. Dziś jesteśmy starsi niż byli nasi rodzice, którzy stąd wyjeżdżali. Choć minęło już 50 lat, rząd polski, nie zrobił jednej rzeczy. To brutalnie odebrane obywatelstwo, Żydom wyjeżdżającym stąd, nigdy nie zostało przywrócone. Wydaje mi się, że nadszedł najwyższy czas, by zwrócić obywatelstwo tym wszystkim, którzy stąd wyjechali i nie dane im było nigdy tutaj wrócić.

         Wieczorem w tymczasowej siedzibie Teatru Żydowskiego przy ulicy Senatorskiej 35 odbyła się druga część uroczystości  zatytułowana „Ci, którzy zostali. Marzec ‘68”. W dyskusji, którą poprowadził Jan Ordyński udział wzięli Seweryn Blumsztajn, Iza Cieślak, Konstanty Gebert, Sergiusz Kowalski, Bella Szwarcman-Czarnota i Krzysztof Urbański. Spotkanie rozpoczął pokaz filmu dokumentalnego pt. „Dokument podróży” w reżyserii Gołdy Tencer i Zvi Slepona, który Gołda Tencer poświęciła swojemu Bratu i Przyjaciołom. Jego mottem były słowa: „Smutno tu bez Was”. Półgodzinny film nakręcony został dwadzieścia pięć lat temu i jak dotąd nie doczekał się emisji w polskiej telewizji. Wyświetlany jest na zamkniętych pokazach, przy okazji tego typu uroczystości, jak te związane z upamiętnieniem wydarzeń związanych z antysyjonistyczną nagonką w połowie lat sześćdziesiątych w Polsce. „Dokument podróży” to przede wszystkim wspomnienia tych, którzy zdecydowali się opuścić Polskę, Żydów, którym zabrano dowody osobiste, by nie czuli się obywatelami naszego kraju i którym wręczano dokumenty podróży na wyjazd do Izraela. Dla młodych ludzi, kończących studia z najwyższymi ocenami był to potworny szok, tak samo jak i dla starszych, którym zabierano emerytury, pozbawiając ich tym samym na obczyźnie środków do życia. Do dziś, choć kochają polski język i noszą w sobie miłość do polskiej przyrody, czują do ówczesnych władz państwowych ogromny żal. Dlatego nigdy nie myśleli o powrocie do swoje poprzedniej ojczyzny. Polska to dla nich skończony rozdział, nie chcą mieć z nią nic wspólnego. Dziś są już tylko Amerykanami. Film pokazuje jak wspaniali, inteligentni, wrażliwi i mądrzy ludzie musieli pakować swój dobytek w walizki, wyjeżdżać z Polski i jak potrafili odbudować swoją osobowość i chęć do życia w nowych warunkach, osiągając sukcesy zarówno zawodowe, jak i osobiste. Wypowiedzi poszczególnych bohaterów filmu przeplatane są fragmentami  piosenki „Tak malował pan Chagall” Leopolda Kozłowskiego do słów Wojciecha Młynarskiego, w interpretacji Gołdy Tencer.

Tragedia wydarzeń marcowych dotknęła zarówno tych, którzy wyjechali stąd na zawsze, jak i tych, którzy postanowili pozostać. I tymi wspomnieniami z czasów swojego dzieciństwa, młodości, studiów czy odosobnienia dzielili się goście zaproszeni przez Gołdę Tencer na spotkanie. Każdy z zaproszonych do dyskusji, marcowe dni 1968 roku przeżywał inaczej. Seweryn Blumsztajn nawiązał do roku 1967,  czyli do tzw. wojny sześciodniowej, kiedy po raz pierwszy pojawiły się chmury nad żydowskimi domostwami. Marzec 1968 roku to dla niego była przede wszystkim studencka rewolta i bunt, do których dopisano kampanię antysemicką.  Jego wspomnienia związane są głównie z aresztem, w którym został osadzony na Rakowieckiej. Bella Szwarcman akurat wtedy kończyła studia na wydziale filozofii, który został zamknięty i żądano reaktywacji. – Nie wyjechałam, choć do tej pory siedzę na walizkach. Ale to, co się wtedy wydarzyło było jak zagłada. Tak naprawdę nie odzyskała wiary do tej pory – powiedziała. Uczestnicy dyskusji zastanawiali się przede wszystkim nad tym, dlaczego w Polsce zostali. Bardzo dobrze tę cześć rozmowy podsumował Sergiusz Kowalski, który wskazał na cztery ważne perspektywy: miłość do ojczyzny czyli patriotyzm, miłość do ludzi, zrobię na złość tym, którzy wyrzucają, z przyzwyczajenia. Ostatnie minuty rozmowy poświęcone zostały temu, jak z pespektywy czasu dyskutanci oceniają swoją decyzję o pozostaniu w Polsce.

Gołda Tencer podkreśliła, że przyjaźń z tymi, którzy wyjechali trwa cały czas, albowiem tak silnych więzów nie da się  łatwo rozerwać. Zabrać Żydom obywatelstwo można było z dnia na dzień, zniszczyć długoletnią przyjaźń dużo trudniej. – Dobrze, że oddajemy się  tym wspomnieniom, które zawsze będą się nam kojarzyć z bólem serca. Nieszczęście bowiem dotknęło ludzi, którzy zawsze czuli się Polakami i nigdy tej przynależności nie poddawali w wątpliwość. Tymczasem nasi rodzice i dziadkowie musieli podjąć jedną z najtrudniejszych decyzji w swoim życiu, decyzji, której konsekwencją był brak możliwości, by do Polski powrócić. Warto o tym rozmawiać, warto o tym przypominać, warto o tym pamiętać w każdych okolicznościach i przy każdej okazji – zakończyła dyrektor Teatru Żydowskiego w Warszawie.