Czego unikać w czasie wizyty u lekarza?

Zastanawiałeś się kiedyś, jak wygląda wizyta u lekarza widziana jego oczami? Co go drażni, co denerwuje, a czemu się dziwi? Zaglądamy za drugą stronę lustra i zdradzamy to, czego lekarz nie powie Ci wprost.

Zdecydowana większość lekarzy na początku swojej ścieżki zawodowej jest pełna ambicji i wizji „naprawy świata”, jednak po latach pracy duża część z nich czuje wypalenie zawodowe i zmęczenie nieustanną walką z biurokracją, niezadowolonym pacjentami, pracodawcami.

Jednak tym razem spojrzymy na problem w węższym kontekście niż działanie całego systemu zdrowia. Zerkniemy na przebieg wizyt lekarskich. Co lekarza irytuje najbardziej w czasie, który poświęca pacjentowi?

Narzekanie na kolejki

System zdrowia działa niezadowalająco. Jako pacjenci denerwujemy się na problem z dodzwonieniem się do lekarza pierwszego kontaktu, na długie oczekiwanie na wizytę u specjalisty. Każdy z nas niejednokrotnie był świadkiem nieprzyjemnych sytuacji w przychodni przed drzwiami gabinetu lekarskiego, gdy dochodzi do kłótni o pierwszeństwo wejścia do gabinetu. Nie dość, że będąc w przychodni czujemy się źle, to atmosfera sprzyja negatywnym emocjom. Je zaś najłatwiej skoncentrować na lekarzu, na którego spada wina za działanie systemu zdrowia. O swoich doświadczeniach opowiada lekarz rodzinny: „Na początku mojej praktyki próbowałam ingerować w system kolejkowy, wyjaśniać pacjentom, zostawałam długo po godzinach pracy, by przyjąć wszystkich. To niestety nie łagodziło konfliktów, a rodziło nowe roszczenia. Co więcej, pacjenci nie rozumieli, że nie mogę ich przyjąć danego dnia, choć jestem obecna w pracy, bo mam - na przykład - dzień szczepień. Wszystkie frustracje wylewali na mnie. Dziś niewiele się zmieniło, oprócz tego, że nie poświęcam już tyle swojego czasu, by przyjąć wszystkich. Zrozumiałam, że nie jestem w stanie zadowolić każdego, a nie ja decyduję o systemie pracy przychodni.”

Przedłużanie czasu wizyty

Pacjenci niejednokrotnie wykorzystują wizytę u lekarza jako okazję do rozmowy, pogawędki. Dotyczy to szczególnie starszych osób, które czasem nie mają zbyt wielu możliwości do podzielenia się swoimi sprawami z innymi. Tymczasem lekarz wydaje się im być idealny do zwierzeń: słucha z uwagą o dolegliwościach, interesuje się stanem zdrowia. O ile tego typu informacje są rzeczywiście potrzebne lekarzowi, to prywatne wydarzenia z życia pacjenta niekoniecznie. Lekarze jednak często zmuszeni są wysłuchać informacji o stanie zdrowia małżonka, ślubie wnuczki, nieudanym zakupie żelazka czy innych rzeczach niezwiązanych ze stanem zdrowia pacjenta. Takie pogawędki wielu lekarzy ucina, jednak nie zawsze jest to łatwe. Tymczasem lekarz ma określoną ilość czasu na przyjęcie pacjenta i jeśli on wydłuża się z powodów merytorycznych, czyli stanu zdrowia osoby badanej, to jest to uzasadnione, jednak w przypadku pogawędki o życiu prywatnym, staje się to irytujące nie tylko dla lekarza, ale także dla pacjentów czekających na swoją wizytę na zewnątrz gabinetu.

 

Na bakier z higieną

Choć wydawało by się, że w XXI wieku mycie się jest oczywistością, to jednak zachowanie odpowiedniego poziomu higieny nie jest tak oczywiste dla każdego. Trzeba podkreślić, że większość ludzi przychodzi do lekarza zadbana i czysta, jednak jest grupa osób, które z różnych powodów nie dbają o higienę, nawet przed wizytą u lekarza. I choć brak higieny u osoby dotąd zadbanej może dać lekarzowi wskazówkę dotyczącą choroby, jaka dotknęła pacjenta, to u trudno znieść notoryczną niedbałość o siebie, będącą normą u innej grupy pacjentów.

Ja wiem lepiej

Są pacjenci, którym wydaje się, że sami lepiej wiedzą, które leki im należy zapisać, na co cierpią i jakie badania należy im zlecić. Do lekarza przychodzą po skierowanie na wybrane przez siebie badania i recepty na określone leki. Są niezadowoleni, gdy lekarz nie podziela ich zdania, co do sposobu leczenia. Nie przestrzegają zaleceń, uważając, że wiedzą lepiej, co im jest potrzebne. To wyjątkowo trudna grupa pacjentów, gdyż leczenie ich jest praktycznie niemożliwe, gdy nie przestrzegają tego, co zaleca lekarz. Zwykle taka współpraca się kończy na zmianie lekarza.

Służba zdrowia pozostawia wiele do życzenia, jednak należy pamiętać, że to nie lekarze odpowiadają za jakość jej działania. Warto z nimi współpracować i wzajemnie się szanować, by wizyta przyniosła nam jak największe korzyści. 

www.seniorzy.PL