Ubóstwo to zjawisko, które ma różne oblicza, i w bardzo różny sposób dotyka różnych grup. Najbardziej dramatyczny wymiar ma zjawisko juwenilizacji ubóstwa, czyli to, że dotyka ono dzieci. Następne z kolei niepokojące oblicze ubóstwa to jego feminizacja, czyli częstsze występowanie biedy wśród kobiet niż mężczyzn. To także większe statystyczne prawdopodobieństwo, że kobiety i dziewczęta doświadczą ubóstwa w cyklu ich życia, oraz specyficzna odmiana ubóstwa, która dotyka wyłącznie lub głównie kobiet.
Przykładem może być ubóstwo matek samodzielnie wychowujących dzieci, czy ubóstwo menstruacyjne, skutkujące niedostępnością dla części kobiet i dziewcząt środków higienicznych. Również dostęp do zdrowia reprodukcyjnego kobiet ograniczony jest przez ubóstwo. Dotyczy to zwłaszcza dostępu do antykoncepcji, obejmującej nie tylko koszt samych środków, ale również wizyty lekarskiej, w obliczu niewystarczającej liczby gabinetów działających w ramach NFZ, zwłaszcza w niektórych regionach oraz coraz częstszych odmów wypisywania recept na antykoncepcję przez lekarzy powołujących się na klauzulę sumienia.
Bariery ekonomiczne stanowią także poważne ograniczenie dostępu do leczenia niepłodności, zwłaszcza procedury zapłodnienia in vitro.
Zjawisko feminizacji biedy powiązane jest bezpośrednio ze społecznymi nierównościami kobiet i mężczyzn, obecnymi we wszystkich sferach życia społecznego, gospodarczego i politycznego.
Kobiety są bardziej niż mężczyźni narażone na biedę między innymi z powodu ich dyskryminacji na rynku pracy: mniej zarabiają, pracują w sfeminizowanych nisko płatnych branżach, i bardziej niż mężczyźni narażone są na utratę pracy. Płeć skorelowana z innymi czynnikami, jak choćby wiek, potęguje narażenie na dyskryminację i w konsekwencji biedę. Młode kobiety są mniej chętnie zatrudniane, bo przyjmuje się z góry, że wkrótce będą miały dzieci i zaczną korzystać z urlopów i zwolnień, z tego samego trudniej im awansować. Kobiety, które są już matkami, pracodawcy zatrudniają i awansują równie niechętnie, a kobiety, które mają już dorosłe dzieci, padają ofiarą ageizmu, czyli dyskryminacji ze względu na wiek.
Bezrobocie kobiet powyżej 50. roku życia, nawet jeśli ilościowo wydaje się nie odbiegać od skali bezrobocia mężczyzn, często staje się bezrobociem dożywotnim, bo kobietom w tym wieku ekstremalnie trudno zdobyć jest jakiekolwiek zatrudnienie. Emerytury kobiet są znacznie niższe od emerytur mężczyzn, reforma emerytalna z 1999 roku znacznie pogłębiła wcześniejsze różnice i pogorszyła sytuację kobiet.
Na feminizację biedy wpływają także model rodziny i oczekiwania wobec ról społecznych.
Dziewczynki są socjalizowane w rodzinie do pełnienia ról opiekuńczych, a w edukacji do wyboru zawodów związanych z takimi rolami, co spycha je w przyszłości do sfeminizowanych, nisko płatnych branż, zniechęcane zaś są do kształcenia w branżach uważanych za „męskie”, jak IT. Mimo że mężczyźni mogą już korzystać z urlopów wychowawczych, rodzicielskich, ojcowskich oraz zwolnień na opiekę nad dziećmi, to kobiety wciąż postrzegane są jako te, które odpowiedzialne są za opiekę nad dziećmi, co oznacza niższe zarobki, mniejsze szanse na awans, niekiedy, zwłaszcza gdy dziecko jest chore lub niepełnosprawne, rezygnację z pracy i własnych zarobków. To kobiety są również odpowiedzialne za opiekę nad starszymi lub przewlekle chorymi członkami rodzin, co wymusza czasem decyzję o rezygnacji z własnej pracy (i drastycznego obniżenia przyszłej emerytury) w przypadku konieczności opieki nas starymi rodzicami, własnymi lub małżonka.
Na ubóstwo bardziej narażone są gospodarstwa domowe jednoosobowe, w przypadku osób starszych to częściej gospodarstwa domowe prowadzone przez samotne kobiety, bo mężczyźni wcześniej umierają.
Choć wdowy mogą ubiegać o wypłatę świadczenia emerytalnego zmarłego współmałżonka, to dotyczy to najczęściej 85 procent jego wysokości. Mimo niższych emerytur to kobiety często wspierają finansowo młodsze pokolenie, dość popularne jest branie kredytów czy kupowanie na raty na rzecz wnuczków, nie mających stałej pracy czy zdolności kredytowej, co kończy się niekiedy zadłużeniem spłacanym potem przez kobiety. Kobiety spłacają też długi mężów, nawet, gdy dojdzie do rozwodu, o ile powstały w one okresie obowiązywania wspólnoty majątkowej.
Następną grupą gospodarstw domowych narażonych szczególnie na biedę są te prowadzone przez jednego tylko rodzica. Ryzyko popadnięcia w biedę rodzica wychowującego samodzielnie jedno dziecko jest porównywalne do tego w rodzinie dwojga rodziców z trójką dzieci. Ogromną większość rodziców samodzielnie wychowujących dzieci stanowią matki, w 2014 roku było ich 1,1 miliona, jedenaście razy więcej niż samodzielnie wychowujących dzieci ojców. Na znaczne ryzyko ubóstwa w tych rodzinach wpływa powszechne społeczne przyzwolenie na niepłacenie alimentów i brak skutecznych polityk państwa w tym zakresie.
Innym mechanizmem odpowiedzialnym za większe ryzyko biedy w przypadku kobiet jest przemoc domowa, która ma zazwyczaj także aspekt ekonomiczny.
Przemoc ekonomiczna polega nie tylko na kontrolowaniu wydatków przez sprawcę czy zakazywaniu podejmowania pracy zarobkowej, ale także niezaspokajaniu podstawowych potrzeb rodziny, ograniczaniu środków, dostępu do jedzenia, a także przejmowaniu zarobków kobiet. Gdy jedyną formą uwolnienia się od przemocy jest opuszczenie współdzielonego ze sprawcą domu lub mieszkania, kobiety ryzykują jego utratę, trafiając, często z dziećmi, do schroniska, w rezultacie stają się bezdomne.
Kryzysy biją zawsze w pierwszej kolejności w słabszych. Tak jak na początku transformacji to kobiety narażone były bardziej na zwolnienia, tak obecna pandemia Covid spowodowała – jak wynika z pierwszych badań - dwa razy częstszą utratę pracy przez kobiety.
Przeciwdziałanie zjawisku feminizacji ubóstwa nie było nigdy priorytetem polityki żadnego z rządów., Przykładem może być sytuacja matek samodzielnie wychowujących dzieci, które stanowią coraz większą grupę rodzin, a które są pomijane w polityce rodzinnej. Fundusz alimentacyjny ZUS, powołany jeszcze w 1974 roku, zlikwidowano w 2005, reaktywowano w nowym kształcie na skutek protestów matek, jednak nadal pełni on rolę protezy nieskutecznego systemu egzekucji alimentów – problemu nierozwiązanego przez ponad 40 lat. Rodzice samodzielnie wychowujący dzieci, w większości matki, poszkodowani byli przy wprowadzeniu w 2016 roku programu Rodzina 500 plus, gdy zarabiająca niewiele więcej od pensji minimalnej matka przekraczała próg dochodowy uprawniający do tego świadczenia na pierwsze dziecko.
Skalę ubóstwa w Polsce zmniejszyłaby konsekwentna polityka przeciw biedzie, a ubóstwo kobiet - polityka równościowa z nią skombinowana. Znamy też mechanizmy odpowiedzialne za poszczególne, konkretne obszary biedy i wiemy, jak należy im przeciwdziałać, zarówno z eksperckich rekomendacji, jak i dobrych praktyk wprowadzanych w innych krajach.
Na przykład by rozwiązać problem ubóstwa menstruacyjnego należałoby wprowadzić dostępne bezpłatne środki higieniczne, zaczynając od szkół i instytucji publicznych. Przeciwdziałanie ubóstwu w dostępie do zdrowia reprodukcyjnego odbywa się już częściowo wysiłkami samorządów, otwierających dostępne dla potrzebujących gabinety ginekologiczne, finansujących programy zapłodnienia in vitro, czy wreszcie – jak w przypadku Łodzi -finansujących miejskie programy edukacji seksualnej młodzieży.
Przykładem dobrej praktyki w reorientacji planów kształcenia dziewcząt na kierunki dotąd kojarzone z chłopcami jest – znów zapoczątkowana w Łodzi – akcja „Dziewczyny na politechniki!”
Jej rezultatem jest nie tylko zauważalny wzrost studiujących ścisłe dyscypliny kobiet, ale i zmiana społecznych wyobrażeń na temat „męskich” i „kobiecych” zawodów, która w dłuższym czasie powinna zaowocować zmniejszeniem segregacji zawodowej oraz luki płacowej.
Podniesienie płac w branżach związanych z opieką wydaje się utopijnym projektem, zwłaszcza, gdy na rynku usług opiekuńczych funkcjonują tańsze pracownice – migrantki i opiekunki działające w szarej strefie, ale bez tego nie rozwiąże się problemu niskich zarobków w zawodach opiekuńczych.
Nierówności wynikające z tego, że kobiety wykonują większość nieodpłatnych prac w gospodarstwie domowym zredukowałoby wprowadzenie jakiejś formy rekompensaty za pracę domową, jeśli nie w formie wynagrodzenia, to składek na ubezpieczanie społeczne.
Wprowadzenie prawa do urlopów wychowawczych i rodzicielskich oraz urlopu ojcowskiego nie spowodowało od razu gigantycznej zmiany podziału ról między rodzicami obojga płci i zniknięcia stereotypu kobiety jako domyślnej opiekunki, jednak stopniowe zwiększanie się liczby ojców korzystających z tych uprawnień przyniosło nieoczekiwany efekt w postaci dyskryminacji ojców na rynku pracy. Jest to zjawisko równie niekorzystne jak dyskryminacja matek, oznacza jednak zapoczątkowanie oderwania społecznej definicji rodzicielstwa od jednej tylko płci. Dyskryminacja zawodowa kobiet jako potencjalnych matek zmniejszyłaby się jeszcze bardziej, gdyby część urlopu rodzicielskiego została zarezerwowana dla ojców, bez przeniesienia go na matkę.
Dyskusyjny jest wpływ programu 500 plus na zjawisko feminizacji ubóstwa.
Z jednej strony wywołał on wyraźne zmniejszenie zasięgu ubóstwa skrajnego, w tym wśród dzieci, nie wiadomo jednak czy efekt ten będzie miał charakter długofalowy. Zmniejszenie skali biedy dzieci oznacza niewątpliwie zmniejszenie biedy rodzin, w których się wychowują, a więc także matek. Kolejna wątpliwość korzystnego wpływu programu 500 plus na sytuację kobiet wiąże się z podnoszonym przez niektóre ekspertki i potwierdzonym badaniami jego wpływem na rezygnację przez matki z pracy zawodowej. Nawet jeśli była to tak niskopłatna praca, że rodzina odniosła na skutek tej decyzji bezpośrednie korzyści, materialne i niematerialne, to na dłuższą metę mogą się one okazać niekorzystne dla samych kobiet, którym grozi permanentne wypadnięcie z rynku pracy oraz – w przyszłości – bardzo niskie emerytury.
Eksperci zwracają też uwagę, że więcej środków z tego programu trafia do rodzin najbogatszych niż najuboższych.
Powszechny dodatek wychowawczy w wysokości 500 złotych na każde dziecko bez względu na poziom dochodu to dobra praktyka wspierania rodzin, jednak, gdyby traktować go jako element polityki walki z ubóstwem, to okazuje się nieefektywny, większość środków nie trafia bowiem do potrzebujących. Ten sam efekt zmniejszenia skali ubóstwa rodzin można by osiągnąć kilkakrotnie mniejszymi nakładami, gdyby były one przeznaczone bezpośrednio do najuboższych. Gdyby zaś środki, jakie pochłania obecnie program 500 plus, przeznaczyć na walkę z ubóstwem rodzin, to rezultatem byłoby kilkukrotnie większe zmniejszenie skali ubóstwa.
Program wywołał też ogromny rezonans społeczny i ujawnił masę uprzedzeń społecznych wobec osób doświadczających ubóstwa, przede wszystkim matek, fala hejtu na pobierające to świadczenie trwała nawet po likwidacji w 2019 roku progu dochodowego uprawniającego do świadczenia na pierwsze dziecko. Negatywne stereotypy dotyczące doświadczających ubóstwa, w tym kobiet, sprawiają, że polityki przeciwdziałania biedzie muszą być przemyślane, być może powinny one być wymierzone nie tylko w samą biedę, ale i w te szkodliwe stereotypy.
Każdy z wymienionych wyżej czynników wpływających na feminizację ubóstwa (a wymieniono tylko niektóre) należałoby poddać diagnozie, a następnie wskazać i wprowadzić w życie programy eliminujące je lub zmniejszające ich rolę, jako narzędzia równościowej polityki społecznej.
Zmniejszenie skali zjawiska feminizacji ubóstwa i – docelowo – jego eliminacja wymaga po pierwsze dogłębnych systematycznych studiów nad tym problemem i sformułowania rekomendacji w oparciu o ich wyniki. Potrzebne są zarówno polityki przeciwdziałające reprodukcji biedy i pojawiania się jej nowych obszarów, uwzględniające specyfikę poszczególnych grup, w tym kobiet, oraz systematyczna konsekwentna polityka równości płci, która wyeliminuje lub zminimalizuje przyczyny występowania biedy wśród kobiet i dziewcząt oraz zjawisko feminizacji biedy.
Dr Iza Desperak,
Katedra Socjologii Polityki i Moralności, Instytut Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego
Interdyscyplinarne Seminarium Gender, Centrum Innowacji Społecznych UŁ
Źródło informacji: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego