Sprawdź co pozwalasz sobie wstrzyknąć! Medycyna estetyczna bazuje m.in. na wykorzystywaniu specjalistycznych preparatów, które mają za zadanie poprawiać nasz wygląd. Substancje chemiczne typu toksyna botulinowa, kwas hialuronowy, biostymulatory typu polikaprolakton, czy kwas l-polimlekowy - to tylko niektóre z powszechnie stosowanych w komercjalnie dostępnych produktach. Oczywiście każdy producent ma swoją recepturę, przez co każdy gotowy preparat różni się, ma trochę inny skład i technologię produkcji.
To wszystko powoduje, że są różnice w bezpieczeństwie ich stosowania, skuteczności i trwałości efektu pomiędzy produktami zawierającymi tę samą substancję firmy A , B czy C. O tym na co zwracać uwagę i jak nie pogubić się w świecie preparatów medycyny estetycznej, mówi dr Marek Wasiluk ‒ właściciel warszawskiej kliniki L’experta.
Preparaty medycyny estetycznej warto sprawdzać z dwóch powodów. Przede wszystkim dla naszego bezpieczeństwa, ale też, aby poznać ich skuteczność!
Jak mówi dr Marek Wasiluk ‒ właściciel warszawskiej kliniki L’experta każda tego typu substancja powinna pochodzić ze sprawdzonego źródła. – Preparaty dopuszczone do obrotu, muszą mieć specjalne certyfikaty. Kwas hialuronowy wyrobu medycznego, a toksyna botulinowa leku. To daje gwarancję ich jakości i bezpieczeństwa, ponieważ, aby je otrzymać, producenci muszą trzymać się w trakcie ich produkcji określonych standardów, i muszą zweryfikować w procesie badań, że ich produkt, o danym składzie, jest bezpieczny dla ludzkiego organizmu. Udając się na zabiegi, polecam więc pytać o certyfikaty preparatów, jakie będą nam podawane i stosowane w zabiegu. To klucz do bezpieczeństwa, tym bardziej, że zdarzają się na rynku preparaty bez certyfikacji.
Warto również orientować się od ilu lat producent danego preparatu jest na rynku i skąd pochodzi. – Są marki powszechnie znane i cenione, ale też totalne noname’y. Powierzenie swojej urody, ale i zdrowia tym drugim jest ryzykiem i brakiem rozsądku. Jeśli ktoś oferuje nam zabieg taką substancją, radzę też sprawdzić kwalifikacje samego gabinetu lub specjalisty.
Jak się okazuje, dobrą, pośrednią wskazówką świadczącą o jakości substancji jest też ich cena i koszt samego zabiegu. Kilkukrotne różnice w cenach preparatów, np. z kwasem hialuronowym, to nie tylko marketing, ale też różnica w składzie, jakości samego produktu. Różnica w cenie takiego samego zabiegu, wykonanego dobrym i słabym preparatem, może być nawet trzykrotna. Tani zabieg, a co za tym idzie zazwyczaj również preparat, oznacza zwykle niższą jakość. A to przekłada się na możliwość częściej występujących powikłań, ale też słabsze działanie i efekt. Nie znaczy to, że trzeba koniecznie wybierać najdroższe zabiegi, ale nie sięgajmy też po najtańsze.
Względy bezpieczeństwa to jedno. Natomiast nawet, jeśli trafimy na dobry jakościowo preparat okazuje się, że może mieć nieco inne właściwości niż wydawałoby się ten sam i to z tej samej półki innej marki, a co za tym idzie może dawać też nieco inne efekty.
- To prawda. Np. dostępnych w Polsce, zatwierdzonych przez Polskie prawo toksyn botulinowych jest kilka. Np. Botox firmy Allergen, Azzalure Galdermy, czy Bocouture marki Merz. Każdy z nich różni się nieco działaniem oraz ma swoją odrębną procedurę podawania. Ale co więcej nawet w obrębie jednej firmy produkuje się różne odmiany tego samego preparatu! Np. Galderma wypuściła już 3 preparat toksyny botulinowej - Alluzience, która jako pierwsza na rynku ma płynną postać, jest gotowa do podania. Wszystkie inne botuliny, również innych producentów, do tej pory dostępne były w formie proszku, z których lekarz następnie musiał przygotować odpowiedni roztwór. M.in. od jego stępienia zależała skuteczność zabiegu. Nowy preparat ma nie pozostawiać pola do pomyłek. Poza tym oczyszczenie tej botuliny też ma być lepsze, przez co ma mniej alergizować - wyjaśnia dr Marek Wasiluk.
Także rynek wypełniaczy na bazie kwasu hialuronowego jest bardzo konkurencyjny. Dostępnych preparatów tego typu jest jeszcze więcej niż toksyny botulinowej, kilkadziesiąt. Ale nawet tutaj zdążają się ciekawe, trochę inne produkty.
- Mogę tu wymienić kwas hialuronowy MaiLi, który jest trochę inny niż pozostałe. Co wynika z technologii produkcji. Ma formułę wyjątkowo elastycznego żelu, dzięki czemu wykonane nim uzupełnienia tkanek są bardziej precyzyjne i plastyczne, a przez to pozwalające zachować bardziej naturalny wygląd twarzy niż inne preparaty, a to niezwykle ważne w przypadku pracy wypełniaczami.
Preparaty mogą się różnić w obrębie tego samego nazewnictwa również ze względu na wskazania do zastosowania. Dr Marek Wasiluk tak opisuje np. biostymulatory:
- Osoby, które mnie znają – są moimi pacjentami lub czytują np. mój blog wiedzą, że bardzo lubię biostymulatory. To substancje, które naturalnie odbudowują kolagen w skórze, przywracając jej właściwe objętości i kształt. Wśród biostymulatorów wiele lat stosowałem kwas l-polimlekowy, Sculptra. Potem pojawił się polikaprolatkon Ellanse, który ma o wiele szersze wskazania do stosowania m.in przez lepszą konsystencję, dzięki czemu umożliwia bardzo precyzyjne korekty. Przestawiłem się więc zdecydowanie na niego. Natomiast niedawno wprowadzono nowy kwas polimlekowy Lanluma, który skłonił mnie do ponownego sięgnięcia po preparat z tej póki. Nie chcę nim zastąpić Ellanse, który pięknie modeluje i odmładza twarz, ale za to uważam, że tym nowym preparatem warto modelować ciało! Lanluma to bardzo efektywny stymulator syntezy włókien kolagenu i elastyny, który bardzo mocno zadziała na większych obszarach i poprawi kształt np. pośladków, biustu, ramion, bioder, czy brzucha. Zabieg ujędrni je i uniesie, sprawiając, że ich tkanka będzie bardziej zwarta. To cenne wskazanie dla osób, które nie chcą decydować się na inwazyjne operacje plastyczne. -
Na tych kilku przykładach preparatów widać, ze ich świat jest bardzo bogaty, a jedna substancja drugiej, tylko z pozoru tej samej, wcale nie musi być równa. Warto więc przede wszystkim być tego świadomym, a decydując się na zabiegi, wcześniej dokładnie zapoznać z proponowanym nam preparatem.