Blaski życia czterdziestolatki

Kiedy kobieta dobiega do 40-tki najchętniej uczepiłaby się z całej siły framugi i nigdy nie puściła, żeby nie przejść na tamta stronę ...cienia(?). Kiedy jednak pierwsza panika mija okazuje się, że bycie po 40-tce ma wiele zalet i wnosi pewien spokój w życie. Często dopiero ta magiczna liczba otwiera duszę i ciało:) kobiety na uroki życia. Oddycha spokojniej, jest bardziej asertywna, lepiej mierzy siły na zamiary i nareszcie wie, że druga kobieta może być jej sprzymierzeńcem, a nie wrogiem. Mężczyzna czterdziestoletni odbierany jest jako facet w sile wieku, dojrzały, "ustawiony", rozumny i doświadczony. Wiek balzakowski może być dla kobiety także dobrodziejstwem a nie początkiem końca:). Kobieta po 40-tce ma za sobą większość rozterek. Wie już sporo o życiu i o mężczyznach. Wie, że mądry nie równa się dobry, a  przystojny nie idzie zawsze w parze z czułym. Nie leci na lep słodkich słów tylko obserwuje i wyciąga wnioski. Nie przysięga juz tak łatwo, że tylko ten i na zawsze, a jak już to wie dlaczego.

Nie lamentuje j nad cellulitem i nie roztkliwia się nad pierwszą zmarszczka, bo ma ich kilka za sobą, wie gdzie "urosną" następne. Za to ma już dość siły i oręża by stawić im czoło. W sukurs idą jej zdobycze kosmetologii, a ona na ogół już na tyle obrosła w piórka, że  w drogerii może sięgać i do wyższej półki. Jest bardziej pewna swojego ciała, swojej urody. Wie jak eksponować to co w niej najlepsze i jak tuszować niedociągnięcia matki natury.
W przeciwieństwie do swoich młodszych koleżanek wie, że nie należny latać po mieście z poodpryskiwanym lakierem ani epatować całej plaży 20  nadwagą. Staje w szranki z młodszymi, bo wie, że nie tylko ładna buzia i 40 kilogramów gwarantują jej upolowanie najmądrzejszego i najsilniejszego samca:).
Nie odziewa się we wszystko co modne, a nie koniecznie korzystne. Wie w czym jej do twarzy i zdaje sobie sprawę, że nie tyle brak zmarszczek co pogodna twarz i wdzięk są jej ozdobą.  Dla 20-latki dojrzałość to już wiek emerycki i nawet nie wyobraża sobie swoich zmarszczek czy kimona ze skóry zdobiącego ramiona. Zamartwia się krzywym nosem, nie taką linią brwi czy 3 centymetrami tłuszczu pod pępkiem. Czterdziestolatka wie, że nic nie zawróci ani Wisły ani zmarszczek nawet najpotężniejszym kijem i  stara się zrobić coś z niczego:). Często z powodzeniem:)!. Nie buntuje się przeciwko upływającemu czasowi a raczej zwiera szyki, żeby i po 50-ce być pogodzona ze sobą, światem i czasem:).
Kobieta dojrzała opanowała już większość tajników radzenia sobie z domem. Nie myśli tylko o tym ile zna języków, w ilu państwach była i czy stać ja na nowa torebkę, bo właśnie w H&M ogłosili, że w tym roku nosi się fioletowe z żółtym:P. Nie ugina się pod ciężarem pracy i tylko w duchu trzyma kciuki za siebie, żeby jej wigoru starczyło na kolejne 40. Umie korzystać z seksu , nie boi się śmiać sama z siebie. Nie udaje orgazmów i nie gasi światła, bo jest za mało opalona:).
Śmieje się z własnych niedoskonałości. Umie cieszyć urlopem w Pikutkowie i nie kwęka, że leżak nie taki  czy podali za tłusta zupę. Nie oczekuje Bóg wie czego od mężczyzny i z uśmiechem słucha wyrzekań młodych mężatek na porozrzucane skarpetki i nie wyniesione śmiecie. Ma w sobie dość cierpliwości ,żeby nie robić awantur, nie szarpać z bezsilności histeryzującego dziecka i nie rościć sobie pretensji do każdego i wszystkiego. Ma już spory bagaż i pełno w nim odwagi cywilnej, asertywności, radości życia, rozwagi i samokrytycyzmu.
Nie traktuje związku jako nieustającej walki o prym, nie obraża się o byle g..., bo ma już dość wyrozumiałości dla życia i ludzkich słabości. Nie oczekuję, że będzie miała dziecko geniusza i nie beszta go z byle powodu, bo widziała niejedno dziecko, które mimo kapryszenia, grymaszenia, okresu buntu i naporu wyrosło na zwykłego, miłego i rozsądnego człowieka. Umie schować egoizm do szuflady i nie oczekuje rewanżu od życia za każdy dobry uczynek.
Złość przechodzi jej szybciej i jest o niebo lepszym strategiem od rozedrganych emocjonalnie dwudziestolatek, które mają jeszcze bardzo długą listę życzeń i zażaleń do życia.  Aaaaaaaa i co nie takie ważne, ale przyjemne:)... nawet jak nie umie tańczyć, tańczy, nie śpiewa tylko po cichu w łazience.:) i nie boi się być po 50-tce:).

kunegunda:)