arrow Wróć
search
Wyszukaj

Życie intymne po menopauzie

30.07.2021

black nude

Syty głodnego nie zrozumie, oj nie... Ostatnio czytałam ankietę dotyczącą seksu po menopauzie. Połowa respondentek odpowiadała, że po to już i bez seksu można i nawet nie pamięta co to takiego a druga połowa, że może i można bez seksu, ale po jakiego diabła, skoro to najpiękniejsza część życia. W teorii zapewne, w pierwszych  miesiącach związku i owszem. Ale czy seks dojrzały jest taki rzeczywiście dojrzały? Gdyby tylko ludzie chcieli to mogłaby to być cudowna odskocznia do późnej staroście, ale na przeszkodzie stoją nam fizjologia, psychika, pęd życia i zaszłości.

przeszkoda numer 1

Owszem, jeśli sięgniemy pamięcią to nie ma większej siły napędowej do przerzucania ton codziennych obowiązków i dbania o siebie niż wyżej wymieniony. Jednocześnie, jak komuś hormony "klapły' i o podłogę gruchnęły to trudno wymagać, żeby wyglądał z utęsknieniem na koniec dnia  czy w środku nocy jakiś ochów i achów. 

I o te hormony się "rozchodzi". Bo niby nikt ich nigdy nie widział, ale bez nich trudno o seks. I może medycyna sobie iść w sukurs z tabletkami, żelami czy plastrami, ale to nie zawsze da się zrekompensować.  No niby można na duś na siłę i przez rozum. To co za młodu wydaje się oczywiste z czasem urasta do wielkiego problemu. Tak z grubsza rzecz biorąc to po prostu wszystko zanika, mięśnie, kolagen, tkanka kostna no i to i owo, że o samym napędzie nie wspomnę. Hormony nas trzymają przy życiu , zdrowiu i urodzie.

Dla większości ich spadek lub zanik to dramat. Każdy przeżywa go po swojemu, w ciszy, w zamknięciu. Co odważniejsi, nowocześni idą z duchem i spowiadają się w lekarskim gabinecie. Ale w domu na ogół cicho o tym. No bo jak tu się afiszować z tym, że już mi się niech chce, że nie mam siły czy że nie czuję wiatru w nozdrzach. Człowiek obwinia sam siebie a nie umykające hormony. Naturalnie, współczesna medycyna ma odpowiedź na wszystko i jak szepczą przyjaciółki wystarczy terapia hormonalna  i już wszystko dyga. Jednak nie każdemu i nie zawsze  i jeszcze trzeba ta terapię chcieć  i móc.

Jak raz wzięłam eksperymentalnie jakąś tyciusieńką dawkę hormonów, co to je niby miałabym brać "nawciąż" (nie mylić z na w ciąży), to myślałam, że mi łeb, serce i skronie pękną. Usiadłam w kąciku i czekałam aż to dobrodziejstwo przestanie działać  a moje ciało wariować. Wyobrażam sobie, że po takiej viagrze też można mieć niezły "odlot" w tętnic.

przeszkody medyczno-techniczne

Ile można udawać, że wszystko ok. Pół biedy, gdy oboje są na tym samym etapie i nie czują, że coś tracą. Jeśli oboje przyjmują to za najnormalniejszą kolej rzeczy i potrafią nocne uniesienia przenieść bardziej na czułość i flirt za dnia nie czują straty, bo seks jest wciąż obecny. Może tylko w  wyobraźni, może we wspomnieniach czy w samym flircie, który pozwala im być ciągle osadzonymi w swoich rolach. Ile to młodych kochanków płomiennie zapewnia się nawzajem, że jak nie będzie już któreś z nich mogło czy chciało to i tak każde z każdym do grobowej deski będzie się kochać, bo przecież można siak i owak i altruistycznie. Że niby o to w miłości chodzi. Ale w poprzek stają nam kolejno zaburzenia wzwodu, choroby krążeniowe, miażdżyca, wypadanie  pęcherza, atrofia pochwy, nietrzymanie moczu i kilka innych równie niemiłych co i czasem wstydliwych. Mało się o tym mówi, czasem może i piszę, ale kto to czyta, poza tymi , co już  i tak wiedzą co mają. Właściwie świadomość społeczna jest zerowa.

pamiętliwość (czytaj "wypominki"), błędy i ciche dni 

Większość mężczyzn mogłaby i chciała i wzrokiem poluje dzień i noc. Ot choćby dla zasady. Panie też chętnie flirtują i lubią się podobać. Jednak do łózka to jeszcze daleka droga. Część panów zauważa pierwsze zmiany i wcale nie chce ich manifestować, ale  nic to, bo one się same demaskują. Mięsnie nie te a i krew coraz wolniej krąży.

Zaganiany jaskiniowiec często po znojnym dniu nie ma siły i ochoty udowadniać, że on to jeszcze może. A zresztą komu? Tej zołzie ,co mu wypomina, że znowu na karcie debet i kontakt od kwartału czeka na naprawienie?

Z gderliwą żoną, co to zna jego przywary i grzeszki i potknięcia i zawsze usłużnie na jednym wdechu je wyliczy to już na prawdę sztuka. I na wzajem. Jak tu się zalecać do przekwitłego Adonisa, który w podartych gaciach , z wypiętym brzuchem po tym i owym się drapie i ani odburknie ani nie miauknie. Że bzdury wymyślam i mnie fantazja poniosła? Otóż nie, średnia krajowa to niestety jednak ciągle Janusz w pogniecionych bokserkach i z przetłuszczoną zaczeską contra podstarzała Grażyna  wiecznie aczkolwiek nieskutecznie walcząca z kilogramami i wisząca na telefonie. 

Jak się ludzie skutecznie pokłócą i nie godzą, jak nie prostują  nieporozumień i nie przepraszają to z czasem nie ma taka para motywacji, żeby sypiać z wrogiem. 

Za młodu to wszystko jest klawe, nawet seks. Nawet jak nie z górnej półki to jednak mniej więcej, a raczej zawsze więcej jest ok. Głównie dlatego, że się wszystkim chce i chuć jest i  wisi w powietrzu. Na dodatek młodzi ludzie bywają naiwni, że się jakoś ułoży, że może on/ona się zmieni. 

Niestety, po 50 i przy kolejnych siątkach mamy często sytuację zastałą. Bywam zgorzkniali, doświadczeni aż nadto, przewidujący i sceptyczni. Zbyt dobrze wiemy, że większości związków szału nie ma. 

Kunegunda;)

Twoja opinia jest dla nas ważna - oceń artykuł:
star star star star star