Chory pacjent lub straszy pacjent ma w sobie zwitek niepokoju, jest podszyty strachem, bo przecież idzie o jego być albo nie być. Tymczasem lekarze często traktują pacjentów z poważnymi schorzeniami jak zwykłych grypowiczów. Rzucą w powietrze zalecenia, wypiszą skierowanie i ruszaj obywatelu w świat, a pacjent przecież ma dwoistą naturę i oprócz somy ma jeszcze psyche, które mu w czasie poważniejszych chorób najzwyczajniej siada. Po krótkim pobycie mojego Taty w szpitalu profesor oznajmij Tacie i nam wszystkim, jakeśmy przed nim stali, że w ciągu roku tata umrze. Nie mylił się, fachura z niego był zatem nie lada. Na tym rola profesora się skończyła, bo medycyna na takie przypadki nie zna rozwiązania i pozostaje tylko czekać. Idiotyczne wydało mi się czekanie w bezruchu, a więc po zapoznaniu się z prognoza terminową ruszyłam w świat.