Na bombkach malowane

Na bombkach malowane
Pamiętam z dzieciństwa zapach straganów z choinkami. Pachniało jakby deczko mocniej niż teraz, a może te "przedwojenne" choinki były prawdziwsze:)? Fakt, drapaki to były  i rzadzizna. Wybór niewielki. Po prostu na ogół sosna marki sosna i nie rozchodźcie się. Teraz  Panie, świerki tarnssyberyjskie:), jodły wszelakie  i to z odległych krajów:).Tylko jakoś mniej ta choinka choinką daje:). Za to pięknie się prezentuje.
No właśnie o tej prezentacji chciałam:)... Taka moda nastała, że w nowoczesnych domach, nowoczesne panie domu mają choince na jeden kolor, no góra dwa. Może i drzewiej bywało, że w sklepach tylko ocet, a pomarańczy jak na lekarstwo, ale bombki to żeśmy mieli wszelakie, kolorowe, przeróżne i nie koniecznie jak dzisiaj po 20cm wzrostu:),  Nikomu do głowy nie przyszło ubierać choinkę na jeden kolor, bo cały dowcip polegał na tym, żeby było kolorowo.
Dziś o wiele łatwiej  wybierać w kolorach i kształtach, ale  i tak większość stroi choinki na jeden kolor. Kokardy, dzwonki, światełka wszystko podobno najlepiej mieć w jednym kolorze, bo taka bazarowa pstrokacizna nie uchodzi.  A mnie właśnie uchodzi:) i cieszę się, kiedy goście stoją przy choince i przeglądają sztuka po sztuce bogactwo. Tu filigranowy ptaszek z piór, tam się zaplącze malusieńki pajacyk, u dołu dynda mały kominiarczyk. Te duże bombki jakoś wcale mi nie leżą, a raczej nie wiszą:). Bo to  7 bombek na krzyż człowiek zawiesi i  miejsca nie ma. Pamiętam, że największą frajdę miałam kiedy berbeciem będąc leżałam pod choinką na dywanie z nosem w gałęziach i  napawałam się urokiem tych świecidełek, zapamiętując gdzie bałwanek, a gdzie królewna. Każdy dzwonek  i aniołek inny. Wszystko mnie nęciło i mogłam tak godzinami ślęczeć. Magiczne kolory, zapachy.
Cieszę się, że mi towarzyszą ciągle bombki sprzed lat, które pamiętam z dzieciństwa. Zgoda bida była za PRL-u i trzeba było dokładać cukierków, żeby się jakoś prezentowało, a  połowa ozdóbek to były prace ręczne domowników. W tym był jednak cały urok. Dziś chyba już nikt nie dowiesza dla okrasy cukierków i orzechów, chyba, że udana imitacja.
Teraz to bombki dają nam po oczach brokatami, różami, fioletami. Kolorów  ile fabryka dała. I trudno nawet się burzyć  że odpustowe, bo właśnie ma być, na błysk!
Wiele ozdób ma przynosić szczęście i być gwarancją powodzenia. Stąd  na choince pojawiają  koniczynki, kominiarze i serduszka. Widziałam też  małe paczuszki na choince .Przypominają o darach  Trzech Króli, choć pewnie pierwsze skojarzenie jest nie  z kościołem, a z prezentami dla NAS :P.
Bombkarstwo kwitnie i pod względem wykonania i różnorodności zostawiamy w tyle Europę! Chociaż w tym :P!. Jak się poszwendałam wśród straganów to jeszcze ciągle jest mało bombek w kształcie bębenków i trąbek. Królowie tez chyba z mody wyszli. Najwięcej szyszek i aniołków. Za to kwitną renifery, choć nierodzinne, samochodziki i lokomotywki, a to niby z jakiej okazji:)?
Nie brak też wszelkiego rodzaju  dzwoneczków i jabłuszek. Podaż   nie zawiedzie nikogo: plastikowe, szklane, metalowe, drewniane, co kto lubi. A jak ktoś i tak niezadowolony to zawsze może sobie w domu zasadzić rodzinę do produkcji i będzie miał to co mu się najbardziej podoba. Tym bardziej, że pojawiły się czyste , szklane bombki, które można malować samemu, według własnej, nieograniczonej fantazji.
Pieczołowicie chomikuję stare bombki i co roku staram się dokupić chociaż jedną.
Można u nas znaleźć wszystko, szyszki przerobione na mikołaje, złoty bębenek, Jezusicka w łupince od orzecha, a nawet ozdoby imitujące kryształowe żyrandole:). to owoc fantazji zagranicznych projektantów:).
kunegunda:)
Pamiętam z dzieciństwa zapach straganów z choinkami. Pachniało jakby deczko mocniej niż teraz, a może te "przedwojenne" choinki były prawdziwsze:)? Fakt, drapaki to były  i rzadzizna. Wybór niewielki. Po prostu na ogół sosna marki sosna i nie rozchodźcie się. Teraz  Panie, świerki tarnssyberyjskie:), jodły wszelakie  i to z odległych krajów:).Tylko jakoś mniej ta choinka choinką daje:). Za to pięknie się prezentuje. No właśnie o tej prezentacji chciałam:)... Taka moda nastała, że w nowoczesnych domach, nowoczesne panie domu mają choince na jeden kolor, no góra dwa. Może i drzewiej bywało, że w sklepach tylko ocet, a pomarańczy jak na lekarstwo, ale bombki to żeśmy mieli wszelakie, kolorowe, przeróżne i nie koniecznie jak dzisiaj po 20cm wzrostu:),  Nikomu do głowy nie przyszło ubierać choinkę na jeden kolor, bo cały dowcip polegał na tym, żeby było kolorowo.
Dziś o wiele łatwiej  wybierać w kolorach i kształtach, ale  i tak większość stroi choinki na jeden kolor. Kokardy, dzwonki, światełka wszystko podobno najlepiej mieć w jednym kolorze, bo taka bazarowa pstrokacizna nie uchodzi.  A mnie właśnie uchodzi:) i cieszę się, kiedy goście stoją przy choince i przeglądają sztuka po sztuce bogactwo. Tu filigranowy ptaszek z piór, tam się zaplącze malusieńki pajacyk, u dołu dynda mały kominiarczyk. Te duże bombki jakoś wcale mi nie leżą, a raczej nie wiszą:). Bo to  7 bombek na krzyż człowiek zawiesi i  miejsca nie ma. Pamiętam, że największą frajdę miałam kiedy berbeciem będąc leżałam pod choinką na dywanie z nosem w gałęziach i  napawałam się urokiem tych świecidełek, zapamiętując gdzie bałwanek, a gdzie królewna. Każdy dzwonek  i aniołek inny. Wszystko mnie nęciło i mogłam tak godzinami ślęczeć. Magiczne kolory, zapachy.
Cieszę się, że mi towarzyszą ciągle bombki sprzed lat, które pamiętam z dzieciństwa. Zgoda bida była za PRL-u i trzeba było dokładać cukierków, żeby się jakoś prezentowało, a  połowa ozdóbek to były prace ręczne domowników. W tym był jednak cały urok. Dziś chyba już nikt nie dowiesza dla okrasy cukierków i orzechów, chyba, że udana imitacja.
Teraz to bombki dają nam po oczach brokatami, różami, fioletami. Kolorów  ile fabryka dała. I trudno nawet się burzyć  że odpustowe, bo właśnie ma być, na błysk!
Wiele ozdób ma przynosić szczęście i być gwarancją powodzenia. Stąd  na choince pojawiają  koniczynki, kominiarze i serduszka. Widziałam też  małe paczuszki na choince .Przypominają o darach  Trzech Króli, choć pewnie pierwsze skojarzenie jest nie  z kościołem, a z prezentami dla NAS :P.
Bombkarstwo kwitnie i pod względem wykonania i różnorodności zostawiamy w tyle Europę! Chociaż w tym :P!. Jak się poszwendałam wśród straganów to jeszcze ciągle jest mało bombek w kształcie bębenków i trąbek. Królowie tez chyba z mody wyszli. Najwięcej szyszek i aniołków. Za to kwitną renifery, choć nierodzinne, samochodziki i lokomotywki, a to niby z jakiej okazji:)?
Nie brak też wszelkiego rodzaju  dzwoneczków i jabłuszek. Podaż   nie zawiedzie nikogo: plastikowe, szklane, metalowe, drewniane, co kto lubi. A jak ktoś i tak niezadowolony to zawsze może sobie w domu zasadzić rodzinę do produkcji i będzie miał to co mu się najbardziej podoba. Tym bardziej, że pojawiły się czyste , szklane bombki, które można malować samemu, według własnej, nieograniczonej fantazji.
Pieczołowicie chomikuję stare bombki i co roku staram się dokupić chociaż jedną.
Można u nas znaleźć wszystko, szyszki przerobione na mikołaje, złoty bębenek, Jezusicka w łupince od orzecha, a nawet ozdoby imitujące kryształowe żyrandole:). to owoc fantazji zagranicznych projektantów:).
Pamiętnik Kunegundy 
kunegunda:)