Z polecenia, bardzo dobre określenie. Może warto mieć partnera z polecenia? W czasach swatek można było liczyć na czyjeś bardziej lub mniej prawdziwe referencje. Dziś ludzie polegają na własnym nosie i szczęściu. Instytucja swatki dawno zniknęła. Czasem ktoś jeszcze spróbuje skojarzyć dwoje samotnych znajomych, ale generalnie to każdy jest sam kowalem swojego losu i musi sam kogoś do pary znaleźć. Ale jak tu szukać , kiedy wszyscy zapędzeni, zapracowani i zmęczeni? Statystycznie szansa poznania kogoś za jednym wyjściem do klubu czy jedną wycieczką orbisowską jest znikoma. Wydaje się, że nieocenione zasługi ma na polu kojarzenia w pary internet. Niemal każdy ślęczy codziennie przed komputerem, a więc najwygodniej właśnie tutaj szperać w poszukiwaniu bratniej duszy i pomarańczowej połówki:). Jest jeden szkopuł. Internet jest anonimowy i może nam ktoś pół roku banialuki opowiadać o tym jaki jest cudowny, a gdy już postanowimy zobaczyć na żywo kto zacz czeka nas pasmo rozczarowań , od wyglądu (zdjęcie było sprzed 5 kilogramów) do charakteru i nawyków, których zza monitora nie sposób dostrzec.
Ideałem byłyby osoby polecone przez swoich znajomych, przyjaciół. Ci przecież najlepiej znają delikwenta i mogą w kilku zdaniach powiedzieć o jego mocnych stronach. Zaoszczędziłoby to czasu, energii, a przede wszystkim rozczarowań.
Miałam kilku kolegów, którzy latami byli sami, bo żadnej z pań nie chciało sie dochodzić czy tam na dnie dusza u nich szlachetna, a oni mieli kiepski marketing. Ja za to wiedziałam, ze to porządne chłopy, nie latawce, pracowici, domatorzy, ba nawet wierni:). Ze świecą szukać, ale jakoś latami nikt ich nie mógł znaleźć.
Mam też koleżanki, które mogłabym z czystym sumieniem polecić jako doskonałe babki na życie. Ja wiem, że mają kolosalne poczucie humoru, że potrafią ogarniać rzeczywistość jak mało kto i odnajdują się i w tańcu i w różańcu. Znam ich zalety, wiem, że nie fiu-bździu w głowie, że mają poukładane myśli i życie, że uczciwe, dzielne, pogodne, empatyczne, mądre życiowo i takie co to w potrzebie zakaszą rękawy. Ja to wszystko wiem, ale męska połowa świata najwyraźniej nie. Zresztą jak ma to zauważyć, jak one praca-dom , dom-praca, czasem jakieś spotkania towarzyskie, kajaki, wędrówki górskie, ale wszystko w starym dobrze znanym komplecie.
Wiem, że zabiegane, zajęte sprawami rodzinnymi, nie mają zbyt dużo czasu na przeczesywanie świata w poszukiwaniu tego jednego, jedynego i na szeroko pojęty marketing. Zresztą jak go uprawiać? W profilach randkowych można pisać do woli bo ekran jest cierpliwy i wszystko przyjmie, ale zdania typu: lubię zwierzęta, gotować, jestem pogodna nijak się mają do tego jak ja je znam. A znam od podszewki i gwarantuję, że to fajne szwarne babki:). Czasem śmieję się, że bycie z nimi w związku byłoby dla mnie bajką, bo dziewczyny dowcipne, samodzielne, zaradne, rozumne, wrażliwe, a na okrasę uczciwe i konie można z nimi kraść.
Z drugiej strony wiem, że im samym trudno zaufać komuś nowo poznanemu. Pewnie z wdzięcznością powitałyby swatkę, która streści przymioty kandydata, opowie o całym anturażu i zaoszczędzi niepewności , strachu, że to łotr jakowyś, ladaco i a towarzystwo szemrane. Zapewne nowy facet na horyzoncie może czasem też nie mieć cierpliwości, żeby zagłębiać się kolejny raz w historię życia jakiejś pani, która za chwilę może o kazać się łowczynią opasłych portfeli lub rozdygotaną emocjonalnie panią po 30..
Tylu ludzi żyje samotnie, pozamykani w swoich domach, towarzystwach, mają średnie szanse na wylookanie kogoś, na towarzyskie przetasowania. w szkole, na studiach to jeszcze wszyscy przebierają i jest w czym wybierać, potem świat robi się z czasem coraz bardziej hermetyczny, a i człowiek bardziej sceptyczny.
kunegunda:)