Od 1 lipca 2017 zaczęły obowiązywać nowe przepisy dotyczące sposobu segregacji odpadów. W tym dniu wszedł w życie Wspólny System Segregacji Odpadów (WSSO), według którego wszelkie odpady dzieli się na 4 główne kategorie.
Na tych zasadach odbywać ma się również selektywna ich zbiórka, dzięki czemu więcej odpadów będzie poddawane recyklingowi. Co ta zmiana oznacza dla przeciętnego Kowalskiego?
Zmienia się przede wszystkim kolorystyka oraz oznakowanie worków na odpady komunalne. Od tej pory odpady muszą być dzielone na poszczególne frakcje, oznakowane kolorami. Pojemnik/worek niebieski przeznaczony jest na papier, do zielonego będziemy wrzucać szkło (z możliwością podziału na bezbarwne i kolorowe), żółty przeznaczony będzie do składowania metali i tworzyw sztucznych, natomiast brązowy zarezerwowano na odpady biodegradowalne.
Ile mamy czasu?
Na terenach użytku publicznego gminy powinny zagwarantować swobodę segregacji odpadów według zasad WSSO. Poszczególne pojemniki oraz worki powinny skutecznie zabezpieczać posegregowane odpady do momentu ich wywiezienia. – Czasu na dostosowanie się do zmian jest sporo – na wymianę pojemników gminy mają 5 lat, a więc do końca czerwca 2022 roku. Jednak na zmianę oznakowania dotychczasowych pojemników pozostało tylko pół roku. Jak wynika z informacji Ministerstwa Środowiska wiele gmin już teraz segreguje odpady z podziałem na cztery frakcje – mówi Kamila Pędlowska, ekspert ds. ochrony środowiska.
Zalety zmian
Nowe rozwiązanie jest koniecznie, aby dostosować się do wymogów stawianych przed UE. Według zaleceń Komisji Europejskiej w 2020 roku powinniśmy osiągnąć poziom 50% odzysku i ponownego użycia papieru, szkła, metali i tworzyw sztucznych. Obecnie wskaźnik ten wynosi jedynie ponad 25%. – Dzięki nowym zasadom segregacji większość odpadów może być kierowana bezpośrednio do jednostek zajmujących się ich recyklingiem. Ogranicza to również masę odpadów, które zanieczyszczają środowisko, a w dłuższej perspektywie – także zużycie wody i energii. Takie uporządkowanie systemu zbiórki odpadów zmniejsza także koszty utrzymania popularnych składowisk oraz zagrożenie dla przyrody i zdrowia człowieka. Ważnym elementem jest także podniesienie świadomości ekologicznej –dodaje ekspert ds. ochrony środowiska.
Nowy trend – domowa utylizacja
Prawdziwa segregacji zaczyna się już w domu. Powinniśmy zatem przygotować także nasze domowe kosze na śmieci i umożliwić wygodny podział odpadów na poszczególne kategorie. Osobną kwestią są domowe odpady biodegradowalne. Powstają one najczęściej podczas przygotowywania posiłków i zajmują dość dużo miejsca w koszu. Dłuższe ich przetrzymywanie w domu przyczynia się również do powstawania nieprzyjemnego zapachu, szczególnie w lecie. – Na rynku pojawiły się innowacyjne, domowe utylizatory bioodpadów. Niewielkich rozmiarów urządzenie, takie jak Smart Cara, zmniejsza objętość odpadów o 90%. Wrzucamy do niej wszelkie resztki z jedzenia, obierki, skorupki jaj, a nawet kości czy muszle i po 3 godzinach mielenia oraz suszenia uzyskujemy bezzapachowy proszek, który dodatkowo można użyć jako nawóz do kwiatów – mówi Tomasz Bytnar, ekspert marki KERNAU, oferującej sprzęt AGD i RTV.
Odpady spoza kategorii
Pamiętać należy również o odpadach niebezpiecznych. Zużyte baterie, sprzęt AGD i RTV, przeterminowane leki i odpady budowlane to produkty, które absolutnie nie mogą trafić do żadnego z wyznaczonych pojemników. – Stare urządzenia AGD i RTV możemy oddać w specjalnie wyznaczonym punkcie w sklepie, a leki – w aptece. Resztę najlepiej zawieźć do PSZOK-a, czyli Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych, który znajduje się w każdej gminie, a informacje o nim gmina ma obowiązek zamieścić na swojej stronie internetowej