W krajach wysoko rozwiniętych społeczeństwo szybko czuje się samotne. Związki i kontakty z innymi ludźmi są niezbędne dla naszego gatunku do dobrego funkcjonowania oraz do przeżycia. Ewolucyjnie zaprogramowani jesteśmy do życia wśród ludzi, bo jesteśmy istotami stadnymi. Samotność źle działa na nasz organizm. Czujemy ciągły stres.
Osłabiony mamy system immunologiczny. Za wszelką cenę unikamy chwili, w której będziemy sam na sam ze swoimi uczuciami. To jest ciągłe uciekanie przed samym sobą. Myślimy często, to mnie nie dotyczy, ale okazuje się, że robienie sobie selfie dobitnie wyraża samotność. Grozi nam epidemia samotności i izolacji społecznej. W Japonii już teraz tworzy się domy, w których osoba dotknięta samotnością, może, za wcześniejszą opłatą, przytulić rówieśnika, porozmawiać z nim o swoich problemach. Z tej formy pomocy korzysta dużo młodych samotnych ludzi. Samotność doświadcza nas w różnych etapach życia i na wiele sposobów. To jest taki stan umysłu, że czujemy się inni, nie pasujemy do otaczającej nas rzeczywistości. Człowiek jak tlenu potrzebuje kontaktu z innymi osobami. Jednak w dzisiejszych czasach, w bogatych krajach, malutkie dzieci mają już swoje pokoje, w których uczone są samotności. Komórka i tablet to ich zabawki. Są same z sobą, bo brat czy siostra mają podobny pokój i swoje towarzystwo. Im bogatsze dziecko tym więcej doświadcza samotności, bo rodzice są w pracy, a niania poza referencjami lubi też być sama z sobą. Okazuje się, że depresja czy otyłość to pokłosie właśnie samotności. Naukowcy twierdzą, że to potęgujące się dzisiaj zjawisko, zwiększy ryzyko przedwczesnej śmierci o ponad połowę. Z tego powodu myślą o skonstruowaniu odpowiedniej tabletki na samotność. Wszak żyjemy w czasach, gdzie tabletki są na wszystko. Lekarstwo na samotność będzie kluczem do lepszego samopoczucia. Czy to wystarczy ludzkości? Zastanówmy się, może lepiej skorzystać z instytucji małżeństwa, by choć pozornie nie być samemu i niczym wolontariusz uratować innego osobnika ludzkiego od pustki życiowej. Ostatecznie wolontariat, tak modny dzisiaj, przeciwdziała skutkom samotności i pozwala nie myśleć o wyobcowaniu. Obecnie ludzie boją się odpowiedzialności za drugą osobę, dlatego są singlami. Często jest tak, że struktura psychiczna nie pozwala im wyjść w miejsca publiczne. Do tego dochodzą wyrzuty sumienia, bo nie słuchamy dobrych rad od rodziców czy osób nam życzliwych i koło się zamyka, jest pustka, nie wiemy co robić. Warto nauczyć się słuchać ludzi, którzy chcą się wygadać, umieć samemu pójść na kompromis i nie być za bardzo wymagającym. Rodzice dzieci dorosłych przeżywają dzisiaj koszmary, bo młody, dorosły człowiek, który ma wszystko, nie ma dla nich czasu. Sytuację tą nazwano syndromem opuszczonego gniazda. Nie każdy dojrzały człowiek umie sobie poradzić w nowej trudniejszej rzeczywistości. Często też tracimy kogoś bliskiego i już nigdy nie jest tak jak dawniej. Można powiedzieć, że samotność jest synonimem depresji, ale nikt tego nie zrozumie puki jej nie zazna. Czasem trudno jest znaleźć przyczynę samotności. Dobrze jednak wiemy, że ostatnio jesteśmy coraz bardziej zarozumiali, wysoko podnosimy poprzeczkę, nie potrafimy dać kolejnej szansy, kultywujemy rutynę, mamy niskie poczucie własnej wartości i brak inicjatywy. A może powinien każdy z nas mieć wpisaną w genach zdolność podejmowania ciągłych wyzwań i szukania właściwych rozwiązań. Nauczmy się to co złe naprawiać. Unikniemy zatem kolejnej tabletki. Doskonale ten problem rozumieją ludzie 60+ w naszym kraju, oni wiedzą, że dobrym antidotum na wszelkie omawiane rozterki to Uniwersytety III Wieku, Domy Dziennego Pobytu i odpowiednie projekty aktywizujące życie kulturalne. W grupach senioralnych ludzie na nowo odkrywają swoje zainteresowania i pasje. Uczono już dawno, że ciekawe zatrudnienie jest powodem poczucia się potrzebnym społeczeństwu. Ludzie w grupie czują się znacznie lepiej niż samotnie. Nie wmawiajmy sobie, że samemu z sobą jest ok. To jest dobre tylko na chwilę.
Bożena Tokar-Matkowska