Co roku to samo – najpierw wielkie plany, potem małe próby zmian… i koniec. Zniechęceni kolejnymi porażkami po prostu rezygnujemy ze stawiania sobie kolejnych postanowień noworocznych – przecież i tak ich nie zrealizujemy. Takie myślenie nigdy daleko nas nie zaprowadzi. Jakie czynniki najbardziej blokują szansę na przeprowadzenie życiowych zmian i jak z nimi wygrać?
Spytani o postanowienia noworoczne często przyznajemy, że żadnych sobie nie stawiamy, ponieważ i tak nic z nich nie wyjdzie. Oto 5 rzeczy, które najmocniej nas blokują w ich realizacji i uniemożliwiają zmiany – warto je poznać, żeby w końcu zacząć z nimi walczyć.
Zmienię się. Później. Od jutra. Kiedyś!
Stawiamy sobie noworoczny cel – rzucić palenie. I mocno utwierdzamy się w tym przekonaniu, tylko że… zwlekamy z jego realizacją. Początkowo planowaliśmy rzucić już od Nowego Roku, ale chcemy „zaciągnąć się po raz ostatni”. Mija parę dni. Stresujący dzień w pracy. Papieros. Impreza u znajomych. Papieros. Przerwa na ploteczki biurowe. Papieros. I tak jakoś wciąż nie możemy się zebrać, aby rzucić palenie. To znaczy dalej chcemy porzucić nałóg, ale od wiosny. Albo lepiej od lata.
Rada: Od zwykłego lenistwa do chorobliwego odkładania wszystkiego na później tj. prokrastynacji droga bardzo krótka. Początkowo nie widzimy problemu, w końcu kto nie ma z tym problemu i nie goni za deadline’ami, uczy się systematycznie, a nie tuż przed sesją? Kłopot w tym, że jeśli nic ze złym nawykiem odkładania wszystkiego na później nie zrobimy, to będzie coraz gorzej. Warto zacząć małymi kroczkami: spisać listę zadań do zrobienia na kartce, najważniejsze z nich robić jako pierwsze z rana, ustawić sobie budzik na 30 minut do przodu i w tym czasie twardo wykonywać założone zadania, aby potem nagrodzić się 10 minutami przyjemności (i tak na zmianę).
Słomiany zapał
„Schudnę 10 kg.” „Kupię karnet na siłownię”. „Wiosną przesiądę się z samochodu na rower”. Po określeniu wielkiego celu, przechodzimy do jego realizacji: kupujemy książkę z dietetycznymi przepisami, wyrzucamy słodycze, kupujemy karnet na siłownię i czyścimy zapomniany rower. Kilka razy nawet udaje się nam zrealizować swoje postanowienie, choć z każdym dniem nasza motywacja drastycznie spada aż w końcu… dajemy sobie spokój. Za jakiś czas wpadniemy na kolejny świetny pomysł np. regularne chodzenie na basen i dietę owocową, ale te postanowienia również spotka podobny los.
Rada: Czasem zamiast wielkiego celu, lepiej wybrać kilka mniejszych, które łatwiej będzie zrealizować. Nie warto robić wszystkiego naraz. Odchudzanie? Zacznijmy od rezygnacji ze słodyczy i spróbujmy wytrwać miesiąc w tym postanowieniu. Siłownia? Zamiast wykupować roczny abonament, wybierzmy się kilka razy na różne pojedyncze zajęcia, aby wybrać te, które naprawdę nas interesują. Rower? Aby zwiększyć motywację, nie myślmy tylko o pedałowaniu i zniechęcającym wysiłku, ale kupmy piękny rower miejski taki jak np. Le Grand, który kusi świetnym wyglądem, wygodnym siodełkiem i stylowymi akcesoriami. To mobilizuje! I kto powiedział, że jeżdżąc na rowerze nie można poczuć się glamour?
Perfekcjonizm
Stawiamy sobie za cel np. naukę języka obcego. Nie mamy problemu z motywacją ani samodyscypliną. Swoje postanowienie realizujemy na 100 proc., a nawet na 150 proc. Wszystko musi być perfekcyjne, dlatego choć inni chwalą nas za postępy, my wciąż nie jesteśmy z siebie zadowoleni, bo wiele rzeczy dałoby się zrobić lepiej. Najdrobniejsze niepowodzenia są nie do zniesienia. A zważywszy na fakt, że w innym strefach życia mamy podobnie, to kolejne wyzwanie staje się dla nas dodatkowym ciężarem.
Rada: Warto odpowiedzieć sobie na pytanie: Co stoi za naszym perfekcjonizmem? Może tak naprawdę chodzi o niskie poczucie własnej wartości, głęboko zakorzenione przekonanie, że musimy być najlepsi, aby zasłużyć na miłość czy uznanie otoczenia. Pamiętajmy, że zwalczyć problem możemy w momencie, gdy poznamy ich główną przyczynę. A co zrobić, gdy nauka języka okazuje się trudniejszym zadaniem niż sobie założyliśmy? Spróbować na chwilę porzucić swój perfekcyjny styl i… zrobić coś raz na pół gwizdka, czasem wręcz odpuścić dane zadanie lub poprosić kogoś o pomoc. Każdy na prawo do błędów, a porażki uczą.
Strach przed zmianą
Od dłuższego czasu myślimy o zmianie pracy. W obecnej czujemy się wypaleni, demotywuje nas niska płaca, zła atmosfera lub szef-tyran. Z drugiej strony, jesteśmy przyzwyczajeni do tego co jest i czujemy lęk przed jakimikolwiek zmianami. A co jeśli gdzieś indziej będzie jeszcze gorzej albo szybko nam podziękują za współpracę? Poszukiwania pracy to spory stres, na który również nie mamy siły. W efekcie dalej tkwimy w starym miejscu pracy i narzekamy na swój ciężki los.
Rada: O wiele łatwiej przyzwyczaić się do nawet niekorzystnej sytuacji niż odważyć podjąć ryzyko i otworzyć na nowe możliwości. Rozejrzyjmy się dookoła. Czy jest osoba, którą podziwiamy? Jak osiągnęła swój sukces? Podjęła ryzyko, zdecydowała się na zmiany czy tkwiła ciągle w miejscu? No właśnie. Zawsze warto próbować porzucić strefę komfortu i odważyć się na więcej. Czasem pozytywną rzeczą może okazać się np. utrata pracy. To, co w pierwszej chwili, wydaje się końcem świata, dzięki mobilizacji może pozytywnie odmienić życie. Bardzo częsta zmiana jest najlepszą rzeczą, jaka może nam się przydarzyć.
Uzależnianie szczęścia od innych
W głębi serca marzy nam się kurs tańca, zapisanie się na wybrany kurs walki, albo samotna podróż przez Azję. Tylko boimy się reakcji innych. „Masz małe dziecko, a tobie się chodzenia na karate zachciewa”. „Samotna podróż? Zwariowałaś? To niebezpieczne!” „Kursy tańca? Czego to się starej babie zachciewa na starość!” W obawie przed krytyką innych lub brakiem wsparcia, rezygnujemy ze swoich pragnień i robimy tylko to, czego życzyliby sobie bliscy.
Rada: Jedyną osobą, która może nas uszczęśliwić, jesteśmy my sami. Uzależnianie swojego poczucia szczęścia od innych, przynosi więcej szkody lub pożytku, ponieważ zaczynamy obwiniać wszystkich wokół za podcinanie nam skrzydeł. W efekcie unieszczęśliwiamy siebie i najbliższych. Warto w nowym roku zrobić coś tylko i wyłącznie dla siebie, a z najbliższymi szczerze porozmawiać o pasjach i rzeczach, których chcielibyśmy spróbować. Ostatecznie decyzja o ich podjęciu musi należeć do nas samych.
Życie jest zbyt krótkie, żeby trwać w stanie, w którym pragniemy zmian, ale boimy się ich dokonać. Lepiej przed śmiercią żałować, że coś zrobiliśmy źle, a nie tego, że nie odważyliśmy się spróbować.