Sposób postępowania z ciałem po śmierci zależny jest przede wszystkim od zwyczajów kulturowych. W naszym kręgu cywilizacyjnym ciało składa się do ziemi w całości lub w postaci popiołu po spaleniu. I choć niechętnie rozpatrujemy możliwe odstępstwa od tych zasad, to warto rozważyć nowy sposób pochówku, który pozostaje w duchu tradycyjnych rozwiązań, jednak zawiera pewne novum, szczególnie interesujące dla tych, którzy chcą „żyć” lub „dać życie” po śmierci.
Nie tylko do ziemi
W naszym kręgu kulturowym chowanie ciała do ziemi jest tradycją wynikającą z wielu czynników. I choć coraz częściej decydujemy się na spopielenie zwłok i pochowanie ich w ziemi, czy przechowywanie w kolumbariach, trudno nam sobie wyobrazić, by odbywało się to zupełnie inaczej. Jednak na całym świecie, różne kultury wykształciły rozmaite sposoby na postępowanie z ciałem po śmierci.
W Indiach, ciało po śmierci, przenoszone jest przez rodzinę nad brzeg rzeki – Gangesu – i tam układane na stosie, który jest podpalany. Gdy ciało spłonie jego resztki wrzucane są do rzeki.
Na Filipinach istnieje zwyczaj „chowania” zmarłych do trumien zawieszanych na linach na skalnych urwiskach. Trumny wiszące w ten sposób mają nawet 500 lat!
W kulturze Tybetu tymczasem, ciało może zostać wystawione na pożarcie przez sępy. Tamtejsza wiara, która opiera się na wędrówce dusz i reinkarnacji pozwala na takie postępowanie z ciałem, gdyż wcześniej przez trzy dni odbywają się modlitwy, w wyniku których, dusza opuszcza ciało. Tego typu „pochówki powietrzne” przez pewien czas były zakazane, jednak obecnie znowu powracają do łask.
Jednak to chyba pewien rejon Indonezji ma najbardziej szokujący sposób na grzebanie zwłok. Właściwie nie tyle grzebanie, co postępowanie z nimi po śmierci. Otóż, pogrzeb odbywa się nawet…kilka lat po śmierci. W tym czasie rodzina zbiera pieniądze na pochówek. Zwłoki są balsamowane i latami spoczywają w tym samym domu, w którym mieszkają pozostali członkowie rodziny. Zwłoki traktowane są tak samo, jak traktuje się chorych. Dopiero, gdy odpowiednie środki zostaną zebrane, ciało chowa się do specjalnego otworu skalnego.
Wszystkie te tradycje są dla nas zwykle szokujące i z niedowierzaniem przyjmujemy fakt, że na Ziemi ludzie w ten sposób postępują ze swoimi zmarłymi.
Kompostowanie
Idea kompostowania ciał narodziła się z nurtu naturalistycznego podejścia do śmierci i procesów zachodzących w naturze. Takiemu podejściu do pochówku sprzyjają ekolodzy, podkreślając, że trumny, a więc drewno, gwoździe, materiały, które są składane do ziemi są marnowane bezpowrotnie. Palenie ciała uwalnia natomiast do atmosfery spore ilości dwutlenku węgla. Tymczasem można wszystko przeprowadzić w zgodzi z rytmem biologicznym. Promesja – bo tak nazywa się ów proces – polega na schłodzeniu ciała za pomocą ciekłego azotu do bardzo niskich temperatur. Następnie ciało poddaje się przez 60 sekund wibracjom, w wyniku czego zamienia się ono w proch, który umieszcza się w biodegradowalnej trumnie otoczonej siatką i składa się płytko do ziemi. Na tym miejscu sadzi się drzewo czy krzew, co jest symbolicznym początkiem nowego życia. Ciało pochowane w taki sposób ulegnie całkowitemu rozkładowi już po 6-12 miesiącach.
W tradycyjnym chowaniu ciała ważne jest to, aby było ono umieszczone dość głęboko pod ziemią. Tymczasem już po około 60 cm pod ziemią nie ma możliwości naturalnego rozkładu ciała. Zamiast tego ciało zwyczajnie gnije z powodu braku tlenu. Z tego powodu całkowity rozkład ciała trwa nie kilka miesięcy ale nawet kilkadziesiąt lat. Nowy sposób wydaje się zatem ciekawą alternatywą, która z poszanowaniem ciała ludzkiego, w zgodzie z naszą kulturą sprawia, że ciało w najbardziej naturalny sposób ulega rozkładowi. Przeciwnicy promesji podkreślają, że przecież zamrażanie ciała w ciekłym azocie nie jest naturalnym procesem, jednak jej zwolennicy odpowiadają, że jest to tylko nowy sposób na przyspieszenie rozkładu.
Czy promesja z czasem stanie się popularna? Trudno powiedzieć – z pewnością nowe sposoby pochówku potrzebują czasu, by przeniknąć do świadomości społecznej i ugruntować się w niej. Ponadto musiałby zostać zbudowane specjalne promatoria, w których ciała mogłyby zostać poddane liofilizacji (zamrożeniu w ciekłym azocie). Zapewne jeszcze czeka nas długa droga, niekoniecznie zakończona sukcesem popularyzacji promesji. Jednak jeszcze niedawno wielu z nas nie wyobrażało sobie palenia zwłok w krematoriach, a dziś ta metoda jest coraz częściej stosowana. Czy kompostowanie ciał pójdzie tą samą drogą – czas pokaże.