Pewien Węgier wspinał się samotnie w Alpach Szwajcarskich i w pewnym momencie nie mógł znaleźć drogi powrotnej, na dodatek mężczyzna skręcił sobie kostkę. Wysoko w górach na ratunek nie przyszła mu jednak typowa ekipa ratunkowa, a zwykły kot. Węgier twierdzi, że zwierzę patrzyło na niego, jakby chciało mu powiedzieć: „idź za mną”.
Wspinacz z Węgier zgubił się w Szwajcarskich Alpach, do tego kontuzja kostki uniemożliwiała sprawne poruszanie się. Zmęczony, nie wiedząc, w którą stronę się udać przysiadł na jednym z głazów. Wtedy pojawił się przy nim kot, który zaczął kręcić się wokół niego.
Czarno-biały dachowiec, jak twierdzi sam turysta, dawał mu wyraźne znaki, że przyszedł mu z pomocą. Mężczyzna twierdzi, że kot wzrokiem mówił mu, żeby się podniósł i podążał za nim. Po drodze kot oglądał się co jakiś czas na Węgra, sprawdzając czy aby na pewno idzie za nim.
Intuicja nie zmyliła mężczyzny i okazało się, że kot rzeczywiście miał przyjazne zamiary i sprowadził Węgra do najbliżej wioski Grimmelwald w dolinie. Kot-ratownik zyskał sławę, bowiem mężczyzna całą przygodę nakręcił telefonem, a filmik umieścił na kilku serwisach internetowych. Właścicielami bohaterskiego kota okazali się ludzie z wioski, którzy prowadzili tam niewielki pensjonat.