Przekroczenie granic obrony koniecznej w większości przypadków nie ma już podlegać karze, jeśli zamach polegał m.in. na wdarciu do mieszkania czy lokalu. Jak oceniają eksperci, wprowadzone w styczniu 2018 r. przepisy są jednak nieprecyzyjne, co może skutkować licznymi problemami.
Zmiany wprowadziła ustawa z 8 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny (Dz. U. z. 2018 r., poz. 20). Nowe przepisy weszły w życie 19 stycznia 2018 r.
W art. 25 Kodeksu karnego dodano § 2a, który mówi o tym, że „nie podlega karze, kto przekracza granice obrony koniecznej, odpierając zamach polegający na wdarciu się do mieszkania, lokalu, domu albo na przylegający do nich ogrodzony teren lub odpierając zamach poprzedzony wdarciem się do tych miejsc, chyba że przekroczenie granic obrony koniecznej było rażące”.
Zgodnie z założeniami Ministerstwa Sprawiedliwości, nowelizacja Kodeksu karnego ma zapewnić szerszą ochronę osobom, które przekroczyły granice obrony koniecznej w trakcie odpierania bezpośredniego zamachu w warunkach tzw. miru domowego.
„Współcześnie obrona konieczna jest uważana za jedno z podstawowych praw każdego człowieka. Założenia, które przyjął resort sprawiedliwości, są oczywiście zgodne z oczekiwaniami większości ludzi, chcących po prostu mieć pewność, że np. obrona przed włamywaczem nie będzie narażać ich na jakieś konsekwencje prawne” – komentuje Rafał Kufieta, prawnik z Kancelarii Prawnej Rafał Kufieta.
Dziurawe prawo?
W poprzednich latach osoby zmuszone do obrony koniecznej mogły liczyć tylko na przepis odnoszący się do sytuacji, kiedy przekroczenie granic takiej obrony wynikało ze strachu albo wzburzenia, usprawiedliwionych okolicznościami. Uwzględniona była zatem głównie ciężka sytuacja psychiczna broniącej się osoby.
Tegoroczna nowelizacja Kodeksu karnego dodała nowy przepis, który dotyczy odparcia zamachu polegającego na wdarciu się do mieszkania, lokalu, domu czy na przylegający do nich ogrodzony teren.
„Ustawodawcy zdecydowali się na wprowadzenie dodatkowej ochrony dla osoby stosującej obronę konieczną w przypadku napaści – zgodnie z katalogiem numerus clausus, czyli w praktyce wyliczonymi miejscami, w których może dojść do zamachu na czyjeś dobro. Otrzymaliśmy więc konkretne wskazanie typów miejsc, gdzie obywatel może niejako swobodnie korzystać z obrony koniecznej względem napastnika” – wyjaśnia Rafał Kufieta.
Określona w nowym przepisie lista nie obejmuje miejsc spędzania wakacji, w tym np. domków letniskowych i namiotów. Możliwość zastosowania regulacji w przypadku terenu przydomowego jest natomiast warunkowana posiadaniem ogrodzenia. W efekcie odparcie ataku na nieogrodzonej działce nie pozwoli na skorzystanie z poszerzonej ochrony.
„Wszystko wskazuje na to, że wprowadzony przepis będzie rodzić komplikacje, a konkretne sprawy mogą kończyć się niekorzystnie dla osób stosujących obronę konieczną. To nie tylko problem z nieuwzględnieniem np. nieogrodzonych działek i ewentualnymi wątpliwościami odnośnie definicji ogrodzenia. Podobne kłopoty może rodzić sformułowanie mówiące o wdarciu się do domu czy mieszkania. Co to oznacza w praktyce? Osoba, która wpuści napastnika dobrowolnie do swego domu – np. w sytuacji, gdy napastnik okłamie ofiarę i poda się za kontrolera licznika prądu – nie będzie mogła skorzystać z nowego przepisu” – dodaje Rafał Kufieta.
Jak przewiduje prawnik z Kancelarii Prawnej Rafał Kufieta, kolejne miesiące powinny przynieść odpowiedź na pytanie, czy nowe prawo będzie w praktyce budzić wątpliwości. Zdaniem eksperta, nie można wykluczyć, że konieczna stanie się kolejna nowelizacja przepisów dotyczących obrony koniecznej.