Szpital, państwowy, ale luksusowy, po remoncie, pokoje kameralne, łazienka w każdym pokoju, wczasowa atmosfera, rośliny egzotyczne na korytarzach, nowoczesność wyziera z każdego kąta. Ba nawet salowe już nie sprzątają, bo sprząta firma zewnętrzna i uwaga.... nie trzeba już fizelinowych kapcioszków. No to ostatnią dekadę trzeba było uiszczać złocisza lub więcej za każde widzenie, żeby się brud i świata nie walał po szpitalu, a zarazki nie mieszały, a tu nagle wszystko jak za dotknięciem czarodziejskie różdżki nieaktualne. Ciekawe. A tak się zarzekali, że to niezbędne, koniecznie, bezwzględnie nakazane i nieodzowne:). Teraz można prosto z dworu iść gdzie oczy poniosą, no z wyjątkiem bloku operacyjnego. Ba nawet w paletkach nikt nie zatrzymuje, a przecież jednak biały kitel miał być gwarancją sterylnej czystości, a nie odzienie wyświechtane w autobusach i na ulicach. Nic to, ja się szybko dostosowuję.
Skoro te zarazki i brud nie takie szkodliwe to firma sprzątająca się dostosowuje. Klasyka. Sprzątaczka jednym mopem obskakuje wszystko: drzwi, ściany, podłogi, prysznic i to na jednym płukaniu. No można, bo to mop wielgachny. Na oko wszystko czyste, ale oczywiście puściłam wodze fantazji co jeszcze jedną ścierką da się oblecieć i już o wiele ostrożniej poruszam się po szpitalu. Niebezpieczeństwo tym większe, że pani sprzątająca jest zabezpieczona rękawiczkami, więc jej rybka co jak obskakuje.
Najwyraźniej sumienie jej nie rusza, że pacjentom przyjdzie dotknąć wcześniej czy później tego, co obleciane jedną ścierą. Może ja higienistką jestem ,ale jakoś nie zachwyca mnie świadomość, że prysznic, umywalka i podłoga lecą z jednego klucza. Szafki i stoliki? -zapytają Państwo. ano nie wiem, nie widziałam. Za to widziałam przenośne miejsce pracy sprzątaczki. full wypas, kilkanaście buteleczek w sprayu maści wszelakiej., gąbki, ściereczki, szczoteczki. Jednak najwyraźniej ulubionym narzędziem jest mop..
Tak na zdrowy rozum to jednak powinny być jakieś standardy, że dół ma jednego mopa, góra innego, toaleta tylko swoje przybory i ścierki,. No, ale przecież szpital nie może się stać dla pacjenta drugim domem. W domu to ja sobie mogę mieć do podłogi jedna ścierkę, do naczyń drugą, a do toalety trzecią. w domu to ja tez mogę w praktykuję oblatywanie toalety w rękawiczkach, ale ja swoje jednorazówki wyrzucam po spozyciu:) i nie staję w nich do sprzątania reszty chałupy.
Pamiętnik Kunegundy
kunegunda:)