W gabinetach seksuologów przybywa mężczyzn, którzy w teorii powinni cieszyć się sukcesami w sferze intymnej, jednak w praktyce cierpią na rozmaite dysfunkcje. Gdy specjalista porusza temat ich stylu życia, czasem aż trudno uwierzyć, że mogą jeszcze liczyć na brak sypialnianych zakłóceń. Głównymi winowajcami zaburzeń seksualnych okazują się stale powtarzane, błędne nawyki, które są w stanie zrujnować kondycję nawet najlepszego kochanka. Sprawdź, co robić, a czego się wystrzegać, aby bez względu na upływający wiek cieszyć się udanym seksem.
Menu przyjazne męskim hormonom
Wśród pytań, które zada nam seksuolog w zakresie profilaktyki zdrowotnej, pojawi się bez wątpienia nasza dieta. – Zalecam śródziemnomorski model żywienia z przewagą warzyw, owoców, oliwy z oliwek i ryb. Odradzam spożywanie posiłków po godzinie 18.00. Poza tym pamiętajmy, żeby uprawiać seks na przysłowiowy „pusty żołądek”. Jeśli zjemy o późnej porze tłusty posiłek, nie oczekujmy fajerwerków w łóżku – przestrzega specjalista w dziedzinie seksuologii, dr n. med. Stanisław Dulko. Wbrew tym zaleceniom statystyki pokazują, że jesteśmy dopiero na 24. – a więc ostatnim – miejscu pod względem spożywania warzyw i owoców w Europie. Jednocześnie naukowcy z Uniwersytetu Harvarda wykazali, że tylko jeden bezmięsny dzień w tygodniu zmniejsza ryzyko chorób serca o 19%, a dwie porcje czerwonego mięsa dziennie zwiększają ryzyko nowotworu jelit o 35%. Łatwo więc dostrzec wpływ diety na ogólny stan naszego zdrowia, który przekłada się na seksualną sprawność. Jeśli zależy nam na poprawie kondycji w łóżku, musimy obowiązkowo zaprzyjaźnić się ze świeżą, nieprzetworzoną żywnością, a także wprowadzić do menu kilka produktów. Należą do nich czerwone winogrona (zawarty w nich resweratrol wpływa na poziom testosteronu i poprawia ruchliwość plemników), awokado i orzechy (nienasycone kwasy tłuszczowe ułatwiają przepływ krwi, co ma pozytywny wpływ na erekcję), kapustę kiszoną (obniża działanie żeńskich hormonów w organizmie), miód (jest bogaty w bor i tlenek azotu, które „otwierają” naczynia krwionośne uczestniczące we wzwodzie) czy tuńczyka (dzięki witaminie D wpływa na podniesienie popędu seksualnego).
Rusz się po seksualne zdrowie
– Ruch to immanentna część ludzkiej egzystencji. Często ignorujemy fakt, że przez miliony lat byliśmy w ciągłym ruchu, który był warunkiem naszego przetrwania – wspomina seksuolog. Dziś prowadząc siedzący tryb życia, zapominamy o tym, że nasz organizm w sposób naturalny jest zaprogramowany na aktywność. Dobrze wiedzą o tym ci, którzy uprawiają przykładowo jogging. Po biegu podnosi się poziom dopaminy (hormonu przyjemności), która to z kolei powoduje skok testosteronu (hormonu pożądania). Kto regularnie uprawia sport, bez wątpienia doświadczył przypływu sił i ochoty na łóżkowe igraszki po treningu. Nie chodzi jednak o to, aby dać sobie taki wycisk, po którym na nic nie mamy już ochoty. Zaleca się regularny, lecz umiarowy wysiłek fizyczny – np. 3–4 razy w tygodniu basen, siłownię czy jazdę na rowerze. – Spotykam się z pacjentami, którzy trenują po 4 godziny dziennie przez 5 dni w tygodniu i narzekają na problemy w sferze intymnej. Przy takim wyczerpaniu trudno jednak ich nie mieć. W każdym obszarze życia trzeba zachować zdrowy rozsądek – stwierdza dr Stanisław Dulko.
Jaki sen taki seks
Kolejny obszar życia mężczyzny, który zainteresuje seksuologa pod kątem profilaktyki zdrowotnej, to sen. Każdy z nas wie, że niewyspanie obniża efektywność pracy czy spadek koncentracji. Osłabieniu ulega też kontrola naszych zachowań, a organizm produkuje w nadmiarze kortyzol. Na skutek tego sięgamy po większe ilości niezdrowego jedzenia, co może skutkować nadprogramowymi kilogramami, a także większą podatnością na grypę. Zarywanie nocy może też wpływać na problemy łóżkowe. Sukcesy w sferze intymnej wymagają bowiem odpowiedniego zarządzania swoimi siłami witalnymi. Jak pokazują badania, libido spada aż o 30% u pracujących osób, które śpią mniej niż 6 godzin dziennie. Zasady zdrowego snu wskazują, aby zapewniać sobie jego odpowiednią ilość (optymalnie jest to ok. 7–8 godzin), zadbać o nawilżenie i nieprzegrzewanie sypialni (zalecana temperatura wynosi 18°C), wyłączyć światło i urządzenia elektroniczne (hamują one wydzielanie melatoniny). Zamiast przesiadywać przed komputerem, zapewnijmy sobie regenerujący odpoczynek, a w konsekwencji lepszej jakości życie seksualne.
Stres – wróg numer jeden
– W dzisiejszych czasach stres to wróg publiczny numer jeden. Jeśli nie ma on postaci pojedynczych incydentów, lecz kumuluje się na dłuższej przestrzeni czasu, prowadzi do przemęczenia układu nerwowego. Na skutek tego mogą pojawić się rozmaite problemy zdrowotne, jak depresja, nerwica czy nadciśnienie. W wielu tych i innych zespołach chorobowych pierwsze symptomy pojawią się w sferze życia seksualnego, gdyż jest ona najbardziej wrażliwym, subtelnym i najszybciej reagującym obszarem naszego życia – wyjaśnia lekarz. Do najpopularniejszych dysfunkcji, które występują na tle stresogennym, należą zaburzenia erekcji, ból podczas współżycia (pojawia się po wzwodzie w okolicach miednicy), przedwczesny wytrysk i spadek libido. Wśród najbardziej stresujących sytuacji życiowych wymienia się natomiast problemy finansowe, utratę pracy, utratę bliskiej osoby czy rozwód. Abstynencja seksualna jest ich naturalną konsekwencją, jednak nie można zaniedbywać takiego stanu rzeczy. – Seks można potraktować jako barometr naszej ogólnej kondycji psychofizycznej. Kłopoty łóżkowe nie zawsze wskazują nam na konkretny problem, ale dają sygnały, aby zwolnić, wykonać badania kontrolne, udać się do internisty czy seksuologa – radzi dr Stanisław Dulko.
Kastrujące używki
Choć powszechnie uważa się, że alkohol rozluźnia atmosferę i sprzyja kontaktom seksualnym, jego nadmiar może być zgubny. Dzieje się tak, gdyż zbyt duża ilość wypitych drinków osłabia wrażliwość komórek nerwowych, przez co trudniej dociera do nich informacja o pożądanej w danym momencie erekcji. Przewlekłe nadużywanie alkoholu obniża też poziom testosteronu i podnosi ciśnienie krwi, co ogranicza jej dopływ do penisa. – Piwo w przypadku mężczyzn po 40. roku życia jest środkiem wręcz kastrującym. Zawiera ono substancje roślinnego pochodzenia (głównie chmiel) o nazwie fitoestrogeny, które działają na męski organizm jak estrogeny, czyli żeńskie hormony płciowe. Obniżają one poziom testosteronu, co z kolei uderza w potencję, a także powoduje rozwój cech typowych dla kobiety (ubytek masy mięśniowej na rzecz tłuszczu, a nawet cellulit) – tłumaczy seksuolog. Dlatego jeśli chcemy wprowadzić się w odpowiedni nastrój przed zbliżeniem, raczej wybierzmy białe wino i pijmy je w umiarkowanej ilości. Wyniszczający wpływ na nasz organizm, a w efekcie sferę intymną, ma także nałóg tytoniowy, wszelkie środki psychoaktywne, a zwłaszcza dopalacze. Nikotyna jest wrogiem układu sercowo-naczyniowego, który wraz z układem współczulnym odpowiada za mechanizm erekcji.
Dobre i złe strony leków
Aż w 90% przypadków mężczyzn zgłaszających się do seksuologa z zaburzeniami wzwodu stwierdza się negatywne oddziaływanie leków, które są zażywane na rozmaite schorzenia (m.in. choroby serca, nadciśnienie tętnicze, miażdżycę, cukrzycę, chorobę Alzheimera i Parkinosna czy niewydolność nerek). Oczywiście nie można z nich po prostu zrezygnować, ale warto mieć świadomość ich skutków ubocznych i postarać się je niwelować. – Na szczęście lekarze ordynujący farmaceutyki coraz częściej informują pacjentów o możliwych działaniach niepożądanych. Takie informacje znajdują się też na przylekowych ulotkach – stwierdza ekspert. Nie znaczy to jednak, że jesteśmy całkowicie skazani na wpływ przepisanych nam leków. Seksuolog dobierze preparaty, które przywrócą nam seksualną sprawność. – Każdy przypadek trzeba jednak rozpatrywać indywidualnie. Do mojego gabinetu trafił na przykład pacjent, który w wyniku wizyt u różnych lekarzy – od okulisty przez gastrologa aż po psychiatrę – zebrał pokaźną grupę leków na wszelkie możliwe dolegliwości. Okazało się, że dziennie zażywa 28 kapsułek! Nic dziwnego, że jego sprawność seksualna wysiadła. Musiał on odrobić domową lekcję i jeszcze raz odwiedzić specjalistów, aby na jego liście zostały wyłącznie środki niezbędne. Doszedł do 5 koniecznych dla jego zdrowia preparatów, przez co poprawiła się jego forma w sypialni – konkluduje lekarz. Jak z tego wynika, nadużywanie bądź profilaktyczne zażywanie farmaceutyków może przynieść nam więcej szkody niż pożytku.
Jakie nawyki, takie wyniki
Wśród innych błędnych nawyków panów pojawia się dziś często niewłaściwe korzystanie z nowoczesnych technologii. Laptopy, smartfony czy tablety podnoszą temperaturę otoczenia, promieniują i wytwarzają pole elektromagnetyczne. Natomiast temperatura wokół jąder powinna być o 4°C niższa niż temperatura całego ciała. Jeśli stale podnosimy ją przez trzymanie urządzeń elektronicznych na kolanach, sami wyrządzamy sobie krzywdę. Podobne oddziaływanie może mieć noszenie obcisłych spodenek czy długotrwała jazda samochodem (np. podczas stania w korku). Przestrzeganie niewielkich reżimów w zakresie diety, ruchu, snu, korzystania z używek, tempa życia, a także używania zdobyczy cywilizacyjnych bez wątpienia przyczyni się do poprawy naszej sprawności w łóżku. – Seksuologia jest dziedziną, która rozpatruje człowieka w całokształcie jego uwarunkowań psychologicznych i biologicznych. Także istotą wzwodu jest współdziałanie układu nerwowego i naczyniowego. Dlatego zawsze zwracam uwagę pacjentów na działania prozdrowotne. Są one jednym z gwarantów naszego dobrego funkcjonowania – także w sferze intymnej – dodaje dr Stanisław Dulko.
Co jednak zrobić, gdy problem już wystąpił, a zmiana trybu życia nie zapewni nam rozwiązania z dnia na dzień? Pozostaje nam wówczas udać się do seksuologa oraz skorzystać z psychoterapii i farmakoterapii.
Gdy niezbędna szybka pomoc
Jak wspomina nasz specjalista, przy współczesnym poziomie wiedzy medycznej i równoczesnych dobrych chęciach eliminowania złych nawyków ze strony pacjenta nie istnieją w zasadzie przypadki, w których nie można szybko pomóc. – Przy najczęstszej z męskich dolegliwości – zaburzeniach wzwodu – stosuje się preparaty hamujące aktywność enzymu fosfodiesterazy-5, który rozkłada substancję cGMP. Jest ona uwalniana w obrębie członka w trakcie pobudzenia seksualnego, przez co stanowi komponent erekcji niezbędny do jej osiągnięcia i utrzymania. Początkowo do tej grupy leków należał sildenafil, potem działające dłużej tadalafil i wardenafil, a dziś nowoczesne środki typu lodenafil, mirodenafil, udenafil czy dostępny w Polsce awanafil. Zaletą tego ostatniego jest szybki efekt podania (widoczny już po ok. 15 minutach), długo utrzymujące się działanie (ponad 6 i nawet do 17 godzin) oraz selektywność, która sprawia, że może być on stosowany przez mężczyzn ze schorzeniami współistniejącymi, którzy zażywają inne środki farmakologiczne – wyjaśnia mgr farmacji, Katarzyna Jaworska. Skuteczność takiego leczenia nie zwalania nas jednak z obowiązku stosowania się do zasad profilaktyki zdrowotnej. – Jeśli zjemy tłustą kolację, obficie popijemy ją piwem i rozsiądziemy się na kanapie w oczekiwaniu na działanie środka zamiast zadbać w tym czasie o odpowiednią atmosferę – raczej nie liczmy na ekscytujące wrażenia w sypialni – podsumowuje lekarz.