Śledząc meandry demografii, można dostrzec ciekawą właściwość. Okazuje się, że na każdy rocznik przypada fala urodzeń późnym latem i wczesną jesienią. Wniosek jest tylko jeden: zima nastraja nas do miłosnych uniesień.
Krótkie dnie oznaczają zmniejszenie ekspozycji na promienie światła naturalnego, co może zaowocować złym samopoczuciem, sezonową depresją lub stanami lękowymi. Zazwyczaj na takie dolegliwości zalecana jest światłoterapia. My proponujemy inny, o wiele przyjemniejszy sposób radzenia sobie jesienno-zimowymi przypadłościami.
Seniorzy 50 + którzy szczególnie dotkliwie reagują na krótkie, zimowe dni, powinni poszukać dobrych stron tej pory roku. Nastrojowy mrok, srebrne płatki spadające z nieba i cały świat przykryty pierzyną białego puchu - to wymarzona sceneria do miłosnego tate a tate.
Zarówno bajkowa, cicha aura jak i zimowa zawierucha mogą zainspirować i nastroić do podjęcia aktywności seksualnej. Jeśli do tej pory unikaliśmy zbliżeń wymawiając się koniecznością wykonania prac w ogródku, czy też innych zajęć "podwórkowych" to właśnie teraz, w długie zimowe wieczory, powinniśmy nadrobić zaległości.
Zimą seniorzy 50+ mają apetyt na sex. A jeśli poddają się zimowej depresji powinni zebrać całą swą motywację i spróbować zrelaksować się w objęciach partnera. Mając dla siebie więcej czasu, z pewnością możemy odkryć nowe pokłady namiętności, wykorzystać zimową aurę i spróbować nowych "rzeczy", które dodadzą naszemu pożyciu nieco smaczku, wyciągając z odmętów rutyny.