Starość nie radość

Starość nie radość.
Podobno człowiek stary czuje się tak jakby miał złe okulary, za ciężki płaszcz, za duże buty. Pożyjemy zobaczymy:).
Marek Niedźwiedzki powiedział kiedyś, że wszyscy chcą długo żyć, ale nikt nie chce być stary. Albo rybki ... Ja tam myślę, że może nie będzie bardzo różowo, ale jednak wesołe mogłoby być życie staruszka...gdyby... reszta społeczeństwa trochę odpuściła i wyłagodniała.
W obronie dzieci stanie nie jeden obywatel, ale w obronie starca w wyświechtanym płaszczu z siatką z 1967 to już raczej mało kto. Zresztą  taki starszy człowiek już wie jaka jego rola, że ma się rozpłynąć w szarym tłumie  i przede wszystkim nie zawadzać.
Jakoś wszyscy łykamy to, że starsi ludzie muszą się wtopić w tłum, stać niewidzialni i jak się nie jest Michaliną Wisłocką czy Jerzym Waldorfem to psa z kulawą nogą  nie zainteresuje co się ma do powiedzenia. Domownicy mają swoje sprawy i żyją w tempie światła ,a na ulicy łatwiej zagadać i uśmiechnąć się do kogoś kto tryska życiem i energią .
Podobno:) dawniej ludziom starszym należny był szacunek. Jakoś tego szacunku teraz nie widać gdy zniecierpliwiona kasjerka  bębni palcami po taśmie, bo ktoś starszy nie poupychał jeszcze swoich zakupów. W szpitalu też personel odnosi się do staruszków tylko jak musi:), a jak już musi to bywa, że na ty lub per babciu czy dziadku. No to musi się ten staruszek nie posiadać z radości, że nagle  z poważanego profesora chirurgii  stał się zwykłym Mieciem  poszturchiwanym, ruganym, którego nikt nie bierze na serio.
Ludzie starzy nie budzą instynktów opiekuńczych. Nieporadni, czasem zdezorientowani, zagubieni, może zawstydzeni, nie bawią nas tym tak jak małe dzieci. Dzieci wywołują ciepły uśmiech i tkliwość, bo nas rozczulają swoją nieporadnością i nieudolnością. Praw dżungli pan nie zmienisz...
Starcy  to my. Trywialne stwierdzenie? Tak, ale nie takie znowu nieprawdziwe:).  To my tylko w innych "ubrankach". Każdy z nas -no prawie:) każdy - przejdzie całą ścieżkę, wiec nie ma powodu, żebyśmy nie byli dobrzy i łaskawi:) sami dla siebie. Starzy ludzie nie tak  różnią się od  własnych, wcześniejszych  wersji. Starzeją się ich ciała, ubrania, nie nadążają za nowinkami technicznymi, bywają czasem przygaszeni doświadczeniami, zgorzkniali czy "umęczliwi". Rażą nas pomarszczone ciała na plaży, bezzębni staruszkowie w szpitalach, czasem przybrudzone ubrania i ich niemodny krój. Ale czy to grzech, że czasem ktoś nie dowidzi, że spodnie już wyświecone na lewą stronę lub nie stać go na sweter z Haemu:):). Ciekawe jak zmieniłoby się nasze nastawienie  gdybyśmy wszyscy byli niewidomi?
Natura jest jednakowa, ale my okrutni jesteśmy tylko dla ludzi. Młode drzewa są wiotkie, gładkie, a  stare mają chropowatą,  twardą korę, ale to na mnie wadzi:).  Niestety trzeba się dopiero samemu zestarzeć, żeby pojąć, że to trudne, ale bywa, że dobre i piękne doświadczenie.
Jest taka piękna i mądra piosenka , niestety nie pamiętam jej tytułu: wybaczcie im, wybaczcie im  ich skulone ramiona, ich zgaszony wzrok..." No to może jednak byśmy tak wybaczyli?
kunegunda :)
Podobno człowiek stary czuje się tak jakby miał złe okulary, za ciężki płaszcz, za duże buty. Pożyjemy zobaczymy:).
Marek Niedźwiedzki powiedział kiedyś, że wszyscy chcą długo żyć, ale nikt nie chce być stary. Albo rybki ... Ja tam myślę, że może nie będzie bardzo różowo, ale jednak wesołe mogłoby być życie staruszka...gdyby... reszta społeczeństwa trochę odpuściła i wyłagodniała. W obronie dzieci stanie nie jeden obywatel, ale w obronie starca w wyświechtanym płaszczu z siatką z 1967 to już raczej mało kto. Zresztą  taki starszy człowiek już wie jaka jego rola, że ma się rozpłynąć w szarym tłumie  i przede wszystkim nie zawadzać. Jakoś wszyscy łykamy to, że starsi ludzie muszą się wtopić w tłum, stać niewidzialni i jak się nie jest Michaliną Wisłocką czy Jerzym Waldorfem to psa z kulawą nogą  nie zainteresuje co się ma do powiedzenia.
Domownicy mają swoje sprawy i żyją w tempie światła ,a na ulicy łatwiej zagadać i uśmiechnąć się do kogoś kto tryska życiem i energią .
Podobno:) dawniej ludziom starszym należny był szacunek. Jakoś tego szacunku teraz nie widać gdy zniecierpliwiona kasjerka  bębni palcami po taśmie, bo ktoś starszy nie poupychał jeszcze swoich zakupów. W szpitalu też personel odnosi się do staruszków tylko jak musi:), a jak już musi to bywa, że na ty lub per babciu czy dziadku. No to musi się ten staruszek nie posiadać z radości, że nagle  z poważanego profesora chirurgii  stał się zwykłym Mieciem  poszturchiwanym, ruganym, którego nikt nie bierze na serio.
Ludzie starzy nie budzą instynktów opiekuńczych. Nieporadni, czasem zdezorientowani, zagubieni, może zawstydzeni, nie bawią nas tym tak jak małe dzieci. Dzieci wywołują ciepły uśmiech i tkliwość, bo nas rozczulają swoją nieporadnością i nieudolnością. Praw dżungli pan nie zmienisz...
Starcy  to my. Trywialne stwierdzenie? Tak, ale nie takie znowu nieprawdziwe:).  To my tylko w innych "ubrankach". Każdy z nas -no prawie:) każdy - przejdzie całą ścieżkę, wiec nie ma powodu, żebyśmy nie byli dobrzy i łaskawi:) sami dla siebie. Starzy ludzie nie tak  różnią się od  własnych, wcześniejszych  wersji. Starzeją się ich ciała, ubrania, nie nadążają za nowinkami technicznymi, bywają czasem przygaszeni doświadczeniami, zgorzkniali czy "umęczliwi". Rażą nas pomarszczone ciała na plaży, bezzębni staruszkowie w szpitalach, czasem przybrudzone ubrania i ich niemodny krój. Ale czy to grzech, że czasem ktoś nie dowidzi, że spodnie już wyświecone na lewą stronę lub nie stać go na sweter z Haemu:):). Ciekawe jak zmieniłoby się nasze nastawienie  gdybyśmy wszyscy byli niewidomi?
Natura jest jednakowa, ale my okrutni jesteśmy tylko dla ludzi. Młode drzewa są wiotkie, gładkie, a  stare mają chropowatą,  twardą korę, ale to na mnie wadzi:).  Niestety trzeba się dopiero samemu zestarzeć, żeby pojąć, że to trudne, ale bywa, że dobre i piękne doświadczenie.
Jest taka piękna i mądra piosenka , niestety nie pamiętam jej tytułu: wybaczcie im, wybaczcie im  ich skulone ramiona, ich zgaszony wzrok..." No to może jednak byśmy tak wybaczyli?
kunegunda :)