W co się bawić?
Karnawał pomału dobiega końca. Ciekawe ilu z nas go zauważyło? Nie postuluję drugiego Rio de Janeiro, bo klimat nie sprzyja, ale jakoś łyso, że duch w narodzie zanika.
Na szczęście nasi znajomi trzymają się tradycji i raz do roku urządzają przebierane imprezy. Zaczęło się niewinnie od zwykłej przebieranej. Każdy robił, co mógł. Melanż wyszedł przedziwny, ale wszyscy złapali bakcyla i poszło... Kolejne imprezy były już tematyczne.
Wiedźmy i demony - wystąpiłam jako wiedźma z nastroszonymi kudłami, w które powtykałam patyki
Lata 30 - tak mi było nie do twarzy w makijażu i stroju, że nikt mnie nie poznał jak weszłam:). Wśród gości była przedwojenna uczennica z książkami związanymi paskiem i z marynarskim kołnierzykiem, w granatowym bereciku, przedwojenny gazeciarz w pumpach rozdawał prasę no i uroczy pan letnik z siatką na motyle i przedpotopowym kuferkiem.
Lud pracujący miast i wsi - byłam sprzątaczka w skarpetach elastikach (niestety butów-zdrowotek nie znalazłam, ale ojcowskie mokasyny sprzed lat były też twarzowe), Uzbroiłam się w szmatę od podłogi zakupioną w sklepie gospodarczym, klasyka i chustkę na głowę. Konkurencje robiła mi pewna babcia klozetowa w chustce zawiązanej supłem na czole, która tak się wczuła w rolę, że nie dość, że wydzielała papier toaletowy, to jeszcze z talerzykiem na drobne i małym stołeczkiem okupowała miejsce przy łazience. Naród był zdyscyplinowany i rzucali na talerzyk, co kto miał. Poza tym wystąpił robotnik w prawdziwym drelichu i spawacz z butlą gazową
Świat bajek-tu robiłam za Kopciuszka, umorusana sadzami z blaszaną miednicą wypełnioną piaskiem i makiem. Koleżanka robiła za jedną z moich sióstr:). Pozdrawiam koleżankę:):):). Najbardziej podobał mi sie kolega przebrany za czerwonego kapturka. Cały na czerwono, w czerwonej chusteczce z koszyczkiem i usteczka tez na czerwono.
Nieoczekiwana zamiana płci - przebrana za emeryta zajęłam pierwsze miejsce.
Nie było łatwo. Białym tuszem do rzęs przyprószyłam siwizną brwi. W nos powklejałam trochę sztucznych rzęs:). Dorobiłam sztuczną brodawkę i też jej dodałam sztuczną rzęsę. Okulary w rogowej oprawie z jakiegoś 70 roku, laska, beret dla ukrycia włosów, tatowy garnitur i garb pod marynarką. W kieszeni również tatowa, przedpotopowa chustka do nosa:).Całości dopełniły stare męskie skarpety na zabandażowane nogi, żeby wyglądały na opuchnięte. Paradowałam dla niepoznaki z wysuniętą dolną szczęką. Wygrałam:). Koleżanka była dresiarzem opatrzonym łańcuchami, okularami i w mokasynach. Boki zrywać.
Ostatnia impreza to czerwony dywan. robiłam za Odrejkę, ale gdzie mi tam było do Hanny Bielickiej, ta pobiła wszystkich na 3 głowy.
Za tydzień kolejna impreza. W tym karnawale nie dane mi było się wybawić, ale wszystko przede mną. Każdy z zaproszonych gości pracuje nad przebraniem. Cały urok tych imprez polega na tym, że wszyscy się bardzo przejmują. Nikt nie daje plamy i każdy próbuje się nie tylko przebrać, ale i ogadżetować jak może. Nikt nie ściąga wstydliwie przebrania zaraz po wejściu, tylko wszyscy bawią się wytrwale w nowych wcieleniach. Pierwsze imprezy były mniej śmiałe, bo goście mało się znali, ale z roku na rok zżywają się coraz bardziej i właśnie mija nam 11 rok tych przebieranek. Gospodarze dbają by wystrój domu pasował zawsze do tematu. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Pani domu była pokojówką na imprezie z lat 30-tych i witała gości w progu grzecznym dygnięciem w czarnej sukience i białym fartuszku. Nawet zaproszenia są stylizowane zależnie od tematu. I tak na imprezę pracujących mas Ob. Taki a taki miał stawić się osobiście itd., a wszystko na pożółkłym ze starości papierze pisane na starej maszynie.
kunegunda:)
Karnawał pomału dobiega końca. Ciekawe ilu z nas go zauważyło? Nie postuluję drugiego Rio de Janeiro, bo klimat nie sprzyja, ale jakoś łyso, że duch w narodzie zanika. Na szczęście nasi znajomi trzymają się tradycji i raz do roku urządzają przebierane imprezy. Zaczęło się niewinnie od zwykłej przebieranej. Każdy robił, co mógł. Melanż wyszedł przedziwny, ale wszyscy złapali bakcyla i poszło... Kolejne imprezy były już tematyczne. Wiedźmy i demony - wystąpiłam jako wiedźma z nastroszonymi kudłami, w które powtykałam patyki Lata 30 - tak mi było nie do twarzy w makijażu i stroju, że nikt mnie nie poznał jak weszłam:). Wśród gości była przedwojenna uczennica z książkami związanymi paskiem i z marynarskim kołnierzykiem, w granatowym bereciku, przedwojenny gazeciarz w pumpach rozdawał prasę no i uroczy pan letnik z siatką na motyle i przedpotopowym kuferkiem.
Lud pracujący miast i wsi - byłam sprzątaczka w skarpetach elastikach (niestety butów-zdrowotek nie znalazłam, ale ojcowskie mokasyny sprzed lat były też twarzowe), Uzbroiłam się w szmatę od podłogi zakupioną w sklepie gospodarczym, klasyka i chustkę na głowę. Konkurencje robiła mi pewna babcia klozetowa w chustce zawiązanej supłem na czole, która tak się wczuła w rolę, że nie dość, że wydzielała papier toaletowy, to jeszcze z talerzykiem na drobne i małym stołeczkiem okupowała miejsce przy łazience. Naród był zdyscyplinowany i rzucali na talerzyk, co kto miał. Poza tym wystąpił robotnik w prawdziwym drelichu i spawacz z butlą gazową
Świat bajek-tu robiłam za Kopciuszka, umorusana sadzami z blaszaną miednicą wypełnioną piaskiem i makiem. Koleżanka robiła za jedną z moich sióstr:). Pozdrawiam koleżankę:):):). Najbardziej podobał mi sie kolega przebrany za czerwonego kapturka. Cały na czerwono, w czerwonej chusteczce z koszyczkiem i usteczka tez na czerwono.
Nieoczekiwana zamiana płci - przebrana za emeryta zajęłam pierwsze miejsce.
Nie było łatwo. Białym tuszem do rzęs przyprószyłam siwizną brwi. W nos powklejałam trochę sztucznych rzęs:). Dorobiłam sztuczną brodawkę i też jej dodałam sztuczną rzęsę. Okulary w rogowej oprawie z jakiegoś 70 roku, laska, beret dla ukrycia włosów, tatowy garnitur i garb pod marynarką. W kieszeni również tatowa, przedpotopowa chustka do nosa:).Całości dopełniły stare męskie skarpety na zabandażowane nogi, żeby wyglądały na opuchnięte. Paradowałam dla niepoznaki z wysuniętą dolną szczęką. Wygrałam:). Koleżanka była dresiarzem opatrzonym łańcuchami, okularami i w mokasynach. Boki zrywać.
Ostatnia impreza to czerwony dywan. robiłam za Odrejkę, ale gdzie mi tam było do Hanny Bielickiej, ta pobiła wszystkich na 3 głowy.
Za tydzień kolejna impreza. W tym karnawale nie dane mi było się wybawić, ale wszystko przede mną. Każdy z zaproszonych gości pracuje nad przebraniem. Cały urok tych imprez polega na tym, że wszyscy się bardzo przejmują. Nikt nie daje plamy i każdy próbuje się nie tylko przebrać, ale i ogadżetować jak może. Nikt nie ściąga wstydliwie przebrania zaraz po wejściu, tylko wszyscy bawią się wytrwale w nowych wcieleniach. Pierwsze imprezy były mniej śmiałe, bo goście mało się znali, ale z roku na rok zżywają się coraz bardziej i właśnie mija nam 11 rok tych przebieranek. Gospodarze dbają by wystrój domu pasował zawsze do tematu. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Pani domu była pokojówką na imprezie z lat 30-tych i witała gości w progu grzecznym dygnięciem w czarnej sukience i białym fartuszku. Nawet zaproszenia są stylizowane zależnie od tematu. I tak na imprezę pracujących mas Ob. Taki a taki miał stawić się osobiście itd., a wszystko na pożółkłym ze starości papierze pisane na starej maszynie.
kunegunda:)