Musze, bo się uduszę a raczej nie muszę, bo nikt mnie nie wynajął, nie zapłaci mi, nie przekabacił, ale...Ruda Kura w Augustowie wymiata!
A od początku to było tak... Kartacze badziewiaste, których właścicieli pominę, żeby im wstydu nie robić dały nam nieźle w kość. Odmrażane, gumiaste, a wszystko na oleju, który pamięta czasy PRL-u. Można, się było zrazić kolejny raz do jadania w miejscach publicznych, bo niemal zawsze flejowata lub skąpa ręka właściciela spaskudzi jedzenie. Albo stare albo marne produkty albo smaku nie widziało albo drogo i nijako. Jednak głupi ma zawsze szczęście i nam się fertnęło.