Czy jest się czego trzymać?

Kunegunda z lektura 1

Ano jest. Zasad, przyjaciół i myśli, bo tylko one nas daleko zaprowadzą, ale na bank nie ... młodości. Dzidzia piernik, czyli ja 60 + w różowej mini, z fioletową kokardką czy brokatową hybrydą na paznokciach wyglądam żałośnie/zabawnie/niedorzecznie/ idiotycznie/niestosownie/ niesmacznie. *niepotrzebne skreślić. To nic, że nam owal w lustrze zanika i bynajmniej nie mowa tu o owalu ramy. To nic, że czasem słów brakuje czy kolejne odrosty widać a zmarszczki upodabniają nas coraz bardziej naszych rodziców czy dziadków. To absolutnie nic. To tylko dobrze, bo taka jest kolej rzeczy. 

Czytaj więcej...

Lepiej zapobiegać niż leczyć.

Mycie rak

Wszyscy zastanawiamy się czy warto się szczepić. chciałby człowiek i się boi. Nikt z nas nie zdejmie tej odpowiedzialności. Oczywiście na zdrowy rozum należy się szczepić, bo bezsprzecznie  wirus jest, gołym okiem nie widać, ale swoje pokłosie zbiera. Ryzyk -fizyk powiadają niektórzy i stawiaja się zgodnie z peselem na szczepienie. Jasne,że jakiś strach czy obawa zawsze temu towarzyszą, bo nowe to mało znane, bo na łapu-capu, a może i na kolenie. Obaw jest mnóstwo.

Czytaj więcej...

Starość, najlepiej jednak jej doczekać, ale ...

W naszej szerokości geograficznej rzadko kto chce zaznać dnia powszedniego Domu Spokojnej Starości. Nawet te wyglądające na sterylne, nowoczesne i z ludzkim obliczem a za to za bimbaliony są mizerną namiastką tego co powinno być. Powinno być normalnie, po domowemu, przyjaźnie, no i wśród ludzi. Na Zachodzie od kilkudziesięciu lat ludzie podchodzą racjonalnie do tego co ich czeka i jeśli finanse na to pozwalają sami decydują o tym gdzie spędzą starość już sporo wcześniej. A mogą ją spędzić w państwowym przytułku lub w mniej lub bardziej wypasionym hoteliku. Takie „hoteliki\\\" są często namiastką zwykłego mieszkania w domu.

Czytaj więcej...

Drobiazgi szpitalne.

Szpital. Jeden z tych luksusowych, fornir, łazienki w pokojach, czyste i nowe wykładziny, nowoczesne sanitariaty , przyjazne dla oka otoczenie. Siostry uwijają się jak w ulu. Leki, kroplówki, pampersy, zastrzyki, opatrunki, badania, dokumentacja, zasuw non stop. dopiero popołudniu wszystko cichnie i mogą w spokoju zaszyć się w swoim pokoju socjalnym. Oczywiście rozumiem, że rutyna, że stres, przemęczenie, ale generalnie powinny być jakieś standardy plus ludzkie oko. A tego niestety brakuje.

"Proszę, tu jest żel dezynfekujący, Proszę się umyć nim rano i wieczorem pod prysznicem". Zero pytania czy 65- letni pacjent podoła temu sam. Jasne, pacjent ma mowę póki mu jej nie odejmie i może sam zgłosić czego mu brak, ale miło by było, żeby doświadczony personel standardowo pytał, przynosił, koordynował. W ulu jest taki galimatias, że nie wszyscy o wszystkim pamiętają. 12.00.

Czytaj więcej...

Jeszcze o medycynie…

Chory pacjent lub straszy pacjent ma w sobie zwitek niepokoju, jest podszyty strachem, bo przecież idzie o jego być albo nie być. Tymczasem lekarze często traktują pacjentów z poważnymi schorzeniami jak zwykłych grypowiczów. Rzucą w powietrze zalecenia, wypiszą skierowanie i ruszaj obywatelu w świat, a pacjent przecież ma dwoistą naturę i oprócz somy ma jeszcze psyche, które mu w czasie poważniejszych chorób najzwyczajniej siada. Po krótkim pobycie mojego Taty w szpitalu profesor oznajmij Tacie i nam wszystkim, jakeśmy przed nim stali, że w ciągu roku tata umrze. Nie mylił się, fachura z niego był zatem nie lada. Na tym rola profesora się skończyła, bo medycyna na takie przypadki nie zna rozwiązania i pozostaje tylko czekać. Idiotyczne wydało mi się czekanie w bezruchu, a więc po zapoznaniu się z prognoza terminową ruszyłam w świat.

Czytaj więcej...

Czy chcemy dożyć 90?

Społeczeństwo mamy nowoczesne, bo czasy medialne i nijak nie pasuje tu temat niedołęstwa, starości, umierania, a przecież każdego z nas wcześniej czy później zainteresuje jak przejść tą trudna granicę, jak przekroczyć barierę dźwięku, kiedy będziemy skazani na innych. Oczywiście niektórzy te n cymes zostanie oszczędzony, bo ich szlag gdzieś trafi na miejscu, ale część się spokojnie zestarzeje i będzie gdzieś mozolnie zmagać się ze swoim zniedołężnieniem, niedosłuchem niedowidzeniem czy sztywnością stawów, Gdyby tylko stawy były sztywne, a tu z czasem to i język coraz mniej giętki, a i myśl nie tak lotna. Jak dogadać się z otoczeniem, które już tera pędzi z prędkością ponaddźwiękową? Wszyscy szybko mówią, jeszcze szybciej robią, a po 80 nie zawsze to człowiek przestaje być tym Expresem i przesiada się na osobowy..

Czytaj więcej...

Szpitalne standarty

Szpital, państwowy, ale luksusowy, po remoncie, pokoje kameralne, łazienka w każdym pokoju, wczasowa atmosfera, rośliny egzotyczne na korytarzach, nowoczesność wyziera z każdego kąta. Ba nawet salowe już nie sprzątają, bo sprząta firma zewnętrzna i uwaga.... nie trzeba już fizelinowych kapcioszków. No to ostatnią dekadę trzeba było uiszczać złocisza lub więcej za każde widzenie, żeby się brud i świata nie walał po szpitalu, a zarazki nie mieszały, a tu nagle wszystko jak za dotknięciem czarodziejskie różdżki nieaktualne. Ciekawe. A tak się zarzekali, że to niezbędne, koniecznie, bezwzględnie nakazane i nieodzowne:). Teraz można prosto z dworu iść gdzie oczy poniosą, no z wyjątkiem bloku operacyjnego. Ba nawet w paletkach nikt nie zatrzymuje, a przecież jednak biały kitel miał być gwarancją sterylnej czystości, a nie odzienie wyświechtane w autobusach i na ulicach. Nic to, ja się szybko dostosowuję.

Czytaj więcej...

Emerytura internetowych dzieci

Ja się na razie tylko przebrałam za emeryta, ale czasem warto spędzić chwile na refleksji. Mając 20 lat trudno sobie wyobrazić, że kiedyś nasze ciało zacznie się zmieniać. Kiedy pojawiają się pierwsze siwe włosy człowiek myśli sobie, oho, no to się zaczęło. Oczywiście można tu przyfarbować tam zakamuflować i chodzić po świecie jak gdyby nigdy nic, ale w środku człowiek już wie, że pierwsze znaki na niebie się pojawiły. Żaden to dramat, zwykła kolej rzeczy, na którą mamy niewielki wpływ. Jestem skłonna uznać, że lamentowanie nad tym, że się zmieniamy jest niestosowne. W końcu wcześniej czy później każdy dojdzie do tego samego wdzianka, lekko pomarszczonego z posiwiałą czuprynką i tylko się trzeba cieszyć, że dane nam jest przejść przez wszystkie etapy i nikt nam wcześniej nie wyciągnie wtyczki.

Czytaj więcej...

Swatka poszukiwana

Z polecenia, bardzo dobre określenie. Może warto mieć partnera z polecenia? W czasach swatek można było liczyć na czyjeś bardziej lub mniej prawdziwe referencje. Dziś ludzie polegają na własnym nosie i szczęściu. Instytucja swatki dawno zniknęła. Czasem ktoś jeszcze spróbuje skojarzyć dwoje samotnych znajomych, ale generalnie to każdy jest sam kowalem swojego losu i musi sam kogoś do pary znaleźć. Ale jak tu szukać , kiedy wszyscy zapędzeni, zapracowani i zmęczeni? Statystycznie szansa poznania kogoś za jednym wyjściem do klubu czy jedną wycieczką orbisowską jest znikoma. Wydaje się, że nieocenione zasługi ma na polu kojarzenia w pary internet. Niemal każdy ślęczy codziennie przed komputerem, a więc najwygodniej właśnie tutaj szperać w poszukiwaniu bratniej duszy i pomarańczowej połówki:). Jest jeden szkopuł. Internet jest anonimowy i może nam ktoś pół roku banialuki opowiadać o tym jaki jest cudowny, a gdy już postanowimy zobaczyć na żywo kto zacz czeka nas pasmo rozczarowań , od wyglądu (zdjęcie było sprzed 5 kilogramów) do charakteru i nawyków, których zza monitora nie sposób dostrzec.

Czytaj więcej...

Radio taxi proszę czekać,…czekać

A to było tak. Upał, 31 w cieniu. Mama lat 84, kilogramów za to 37wybierała się do przyjaciółki na obiad. Jako, że mój mąż leżał zabezpieczony lewarkiem pod samochodem:), mama zamówiła taksówkę. Zderzyłyśmy się na klatce schodowej. Chciałam zobaczyć czy mąż ma jeszcze zamiar wrócić do domu, ale skoro już się spotkałyśmy to odprowadziłam mamę na dół do taksówki. Dodreptałyśmy, ustawiłam mamę w cieniu i tuż pod numerem domu. Taksówki ani widu ani słychu. Minęło 10 minut, Piekarnik. Beton niemiłosiernie oddaje ciepłotę. Dzwonię do korporacji. Dyspozytorka powiada, że pan już od 15 minut krąży i nas nie może znaleźć. No co to to nie, bo ja wzrok mam sokoli, a przytomność umysłu też posiadam i i od 15 minut na horyzoncie ani pół taksówki nie widziałam. Na szczęście pani powiada, że pan nadciąga. Owszem po 5minutach mam go w zasięgu wzroku na przeciwległym rogu ulicy, jakieś 5metrów dalej, 50 metrów i dwa numery ulicy.

Czytaj więcej...